Katyń pana Andrzeja
Posted on Tue 23 October 2007 in Uncategorized • 2 min read
Obejrzałem ten film oczywiście z nastawieniem, że będzie to chała. Przesadziłem zawierzając Kłopotowskiemu bo nie było aż tak źle. Ale nie było i dobrze. To chyba rzeczywiście film dla kobiet. Właściwie mnie nie wzruszył, a wiele razy znudził. Takie kino familijne jak to często ostatnio bywa. Jeśli mistrz Wajda rozpowiada jeszcze przed zdjęciami, że to dzieło jego życia, tym bardziej, że w lasie katyńskim stracił ojca (co jest nieprawdą), to spodziewam się maksymalizacji jego talentu i maksymalnej intensywności przeżyć. No i tu jest pies pogrzebany bo film jest normalny, gdyby nie drastyczność ostatniej sceny znakomicie pasowałby na film w południe, po Teleranku i przyrodniczym na dwójce. Tak nie można opowiadać narodowi o największej zbrodni na nim dokonanej!
Znalazła się jedna scena, która mi gorycz oglądania nieco osłodziła: fragment bożonarodzeniowy ze Stenką i Englertem. A'propos aktorów: fatalną pomyłką IMHO jest zatrudnienie "dziewczynki z drewna" w roli Niki (Wiktoria Gąsiewska), fatalne sztuczne granie; nie lepiej jest z siostrami Kawiorskimi w roli Ewy. Jakieś znajome czy co? Bo wygląda jakby znalazły się w filmie przypadkiem.
Często narzekam na poziom polskich aktorów bo w większości to nędza niestety, i w filmie Wajdy to wychodzi. Broni się może tylko Stenka, ale z pomnikową generałową to akurat ma łatwo, Englert jest na poziomie (podoba mi się szczegolnie jego mowa w cerkwi, ochrypła, niepewna), ale główna postać grana przez Maję Ostaszewską jest słaba, bo i aktorka słabą jest.
I jeszcze ten zilion wątków! Dzieło poznaje się odruchowo. Między innymi po świadomości, że mistrz wykonał niezbędną ilość czynności do jego stworzenia ale nic ponad to. Jak przy szlifowaniu diamentu, określona liczba szlifów robi z niego brylant, o jeden szlif więcej i mamy błyskotkę. Tak samo jest z rzeźbą, obrazami i filmem. Mistrz musi być wiernym wyznawcą brzytwy Ockhama, chocby nawet nie wiedział co to jest. A pan Wajda ma inaczej. Gdy potrzeba opowiedzieć o czymś jeszcze to dodaje wątek. Ja wiem, że to "zasługa" scenariusza ale ostateczna decyzja należy do reżysera. Wątków jest za dużo, a przez to są płytkie. Producent tłumaczy to próbą stworzenia filmu uniwersalnego, dla każdego, nie tylko Polaka. Moim zdaniem nie wyszło,a widz się nudzi.