Mnóstwo zdarzeń
Posted on Thu 11 October 2007 in Uncategorized • 3 min read
Od jakiegoś czasu dystkuję z kolegami na tematy polityczne. Ulubioną zabawką kolegi jest twierdzenie, że naczytałem się prawicowych gazetek i teraz mi się nimi odbija. Wcale dziwnie to nie brzmi w ustach człowieka, który czyta Onet.pl i Newsweeka. Mam coraz mniejszą ochotę słuchać ich jednostronnych wynurzeń. Przecież dokładnie to samo jest w większości gazet i TV, więc po co się dobijać?
Natomiast wynurzenie kolegi na temat uwłaszczenia się nomenklatury PZPR, a potem i UW/UD na majątku publicznym:
Kurwa i bardzo dobrze!!! Nie było klasy średniej ani właścicieli firm, którzy by dawal pracę ludziom. Trzeba ich było stworzyć! Zrobili, jak umieli, czyli się samo uwłaszczyli. Super! I tu zadziałało prawo rynku i wolna demokracja: debile zbankrutowali albo siedzą za przekręty których się potem dopuścili a Ci co odnieśli sukces mają teraz firmy warte majątek i dają opracę setkom tysięcy ludzi. Wszystko działa! Ale, nie, to trzeba zniszczyć, zabrać im bo co? Ano bo się wtedy z Kaczyńskimi nie podzielili, bo kaczyńscy, choć tak sobie zawłaszczają historię, całę gówno zrobili w stanie wojennym i całe gówno zrobili w '89 i teraz zwyczajnie zazdroszczą.
mnie zszokowało. Ta wizja Kaczyńskich, konformistów w stanie wojennym, którzy z zazdrości odbierają majątki tym co w tym wojennym stanie coś robili. Rozjeżdżali czołgami, strzelali do robotników.
Tragedia jeśli tak myśli większość! Strasznie mnie to przygnębia, więc tylko w milczeniu zastanawiam się czym jest "wolna demokracja" i w odróżnieniu od jakiej.
Wałęsa vel Bolek w wywiadzie dla portalu Pardon przyznał, że bezpieka może nim manipulowała. Pęka?
ZIB:
Obejrzane w ostatnich dniach:
1. Szklana pułapka 4.0 - tragedia. Sztampa, nuda i głupota. Wcześniejsze części miały jedną bardzo ważną dla mnie rzecz - były dowcipne. A tutaj? Pompa i sztuczność. Zmęczony życiem, jak zwykle, John McClane grany przez Willisa zamiast walić jak zwykle fajne teksty opowiada jak to ciężko jest być bohaterem.
2. Kolacja dla palantów. Pierwsza od kilku lat francuska komedia, która mnie rozśmieszyła. Fajny film.
3. Artur i Minimki. Film dla dzieci. Oglądam, oglądam, z niejaką ciekawością, a tu nagle bahaterka, elfica z wyglądu, spotyka kolesia w dreadach, w knajpie, ktory namawia ją do wypicia czegoś co ewidetnie kojarzy się z przyćpaniem (te efekty), a potem tańcząc proponuje, żeby została jego kolejną (siódmą?) żoną, na co elfica zastanawia się jak on daje radę obłsużyć tyle kobiet. Bajka? Dla dzieci? Ej, chwila-moment! Wyłączyłem. I zrobię z tym to samo co z Teletubisiami jeszcze przed aferą z torebką. Kasacja.
4. Rumcajs z Żacholeckiego Lasu. Nie umiem wytłumaczyć dlaczego lubię kolesia, który na codzień posługuje się nie tylko sprytem ale normalnie grozi nabitą bronią czyli stosuje przemoc. Coś w tym jest. Chyba chodzi mi o tę broń. Anyway: polecam.
5. Flushed Away, po polsku chyba Wpuszczony w kanał. Niezłe ale nie wciąga tak jak Autka czy Ciekawski Dżordż. Nie polecam.
6. Little Miss Sunshine czyli Mała Miss. Podobało mi się. Film krótkiej drogi. Właściwie sztampa, podobna w części np. do Co gryzie Gilberta Grape?, bo mamy popieprzoną rodzinkę w której nikt się nie lubi ale podczas wspólnej wyprawy wszystko się naprawia. Da się obejrzeć, polubić ale zapamiętać trudno.