Poko[s]t

Posted on Sun 24 September 2017 in Pamietniczek • 3 min read

Kino cuchnie.
Jest straszne. Dawno już nie widziałem filmu po którym by we mnie coś rosło. Coś dobrego. Całe Hollywood odrzuciłem jak nieudany przeszczep, bo to jest próba przeszczepu jakiegoś narośla rakowatego. Weźmie człowiek kawałek z dobrą myślą, a skończy się na lobotomii i upławach.

Z fajniejszych rzeczy widziałem fiński "Ciemny lód", kryminał seksualny, a wbrew pozorom dobrze opowiedziana i z morałem rzecz. I taka fińska, okrutnie fińska.

Widziałem też "Wojnę zimową", to też produkcja fińska. Ruscy ich, tych Finów, napadli zaraz na początku II w.ś., byli dla nich okrutni, a tym filmie nie znajdzie się ani gram nienawiści. My pewnie tak nie umiemy, jest w nas słowiański uraz, mścić się nie potrafimy i nie chcemy ale uraza pozostaje głęboko wryta, gdzieś jakieś blizny co jakiś czas, po wódce łatwiej, pulsują bólem. W Finach tego nie ma, jest ziemia i jej zapach, jest (znów to słowo) okrutne prawo przyrody, a walka o tę ziemię jest normalną koniecznością o której żaden Fin nie będzieł gadał. To znaczy w filmie gadają, trochę, i mają ciężko ale jak męża na pół sowiecki granat rozerwie, to trzeba pochować, zapłakać ale nie wyklinać Ruskich. I wrócić na front dokończyć zaczętą robotę. To się w głowie nie mieści, że na takim niby braku emocji można zrobić film. Ale sęk chyba w tym, że jak się grudę ziemi zbliży do nozdzrzy i powącha to ona czymś pachnie ale co to jest za zapach określić ciężko. I tak z tym fińskim kinem jest - emocji nie widać ale są.

Widziałem też kawałek "Pokotu" A. Holland i na szczęście gówno już od pierwszych ujęć śmierdoli tak bardzo, że człowiek odruchowo odwraca głowę. No i dobrze. Nie ma się co rozpisywać tylko ująć rzecz krótko: szatan przegrywa. Skrzydła już mu odpadły.

Z fajnych rzeczy pojawił się regularny dopływ Karonia bo w każdy czwartek na YT opowiada na kanale i takiego łysola, Roli, swoje arcyciekwae rzeczy. Ja się przyznaję bez bicia, że jestem po prostu wyznawcą. No, cóż prawda mnie wyzwala.
Przeczytałem kawałek "Rerurm Novarum" Leona XIII. Kawałek bo lekturę trzeba uważnie czytać, a wiem kiedy nie potrafię się skupić i wtedy przerywam bo po co odwalać chałę? Rzecz jest doskonała, a trudna bo skondensowana. Prównanie spożywcze: jak się pierwszy raz weźmie do ust skondensowane, słodzone mleko to guzik człowiek z tego ma gdyż szok smakowy jest przepotężny. Coś podobnego miałem parę lat temu jak odizolowany kabel telefoniczny trzymałem w ustach i ktoś zadzwonił. 60V mało mi łba nie odpuknęło! Dopiero po chwili mogłem opowiedzieć co poczułem. Z mlekiem tak samo i z encykliką też. Trzeba chwili odpowiedniej, żeby pojąć zwięzłość i doskonałość wywodu.

Przeczytałem też połowę kiążki do Pythona "Hello World cośtamcośtam" Warrena i Cartera Sande. Cudo! Nie miałem jeszcze w rękach tak świetnej książki do nauki języka programowania. Będę z niej szkolił moich facetów i prawie wiem, że mi się uda. No, nie muszą zostawać programistami ale wiem, że jeśli przerobię z nimi ten materiał to będą mieli dobre podstawy. A zamierzam się dobrze za to zabrać.

Oprócz tego okradli samochód Seby i podejrzenie, naturalnie, przesuwa się w kierunku broni. Czy włamywacz wiedział o broni i szukał jej w bagażniku? Co będzie dalej?