gryzący dym z oka

Posted on Fri 11 August 2006 in Pamietniczek • 2 min read

We "Wprost" ranking najbardziej prestiżowych dzielnic miast. Na pierwszym miejscu Kabaty w Warszawie. Chy...chy...chy...chyba ktoś się z koniem na łby pozamieniał. W ocenie brano pod uwagę:

zamożność mieszkańców ocenianą według ogólnego indeksu siły nabywczej, przygotowanego przez Gfk Polonia (25 proc. ogólnej punktacji); sondaż przeprowadzony przez firmę Homo Homini wśród mieszkańców każdego z ocenianych miast, w którym respondenci wskazywali najbardziej, ich zdaniem, prestiżowe dzielnice (25 proc.); średnią cenę za metr kwadratowy (16 proc.); bezpieczeństwo (10 proc.); komunikację (8 proc.); tereny zielone (8 proc.); obiekty sportowe i kulturalne (8 proc.).
Ergo: prestiżowo znaczy kasiasto i niewiele więcej. Ale to totalna bzdura, bo kasa to mało, jeszcze trzeba umieć ją zainwestowac, a jak ktoś był na Kabatach to zobaczy las... osiedli kilkupiętrowych, zamkniętych przed obcymi (10%), podobnych do siebie bloków z przyciętymi równo trawniczkami (16%) i... niewiele więcej. Tyle, że dojeżdża tam metro (8%).
Ranking nie dla mnie bo szukam, w miejscu gdzie chcę mieszkać, atmosfery, a tam gdzie jestem obecnie mam jej w bród, a i trochę historii, zieloność i względny spokój - jak w lecie pozamykam okna. Moja dzielnica jest na 10 miejscu.

Śniłem dziś, że na moim blogu komentarze wpisywał Karol Wojtyła, jeszcze za nim został papieżem. Zupełnie mnie to nie dziwiło, wiadomo: sen, że w latach chyba 60-tych ślęczał przed ekranem monitora (biało-czarnego). Nawet mu coś odpisywałem ale nie pamiętam co, bo cały czas męczyło mnie, sen był dwutorowy, że w Pagerank jest z blogiem coraz gorzej. Cały sen ociekał marketingiem interaktywnym, wykresami, oglądalnościami, itd.

Czytam wreszcie "Żywe srebro" Neala Stephensona. Na razie coś jak "Cryptonomicon" czyli początek ciężki, mam nadzieję, że potem się tak samo rozwinie w coś ładnego. Newton i Leibniz, nauka i polityka. Ciekawe, że Stephenson wspomina w wywiadzie, że wpadł na pomysł napisania tej książki m. in. po lekturze "Darwin wśród maszyn" George'a Dysona, którą trzymam w przechowalni Merlina czekając na lepsze czasy. Tak w ogóle, to stosy do czytania rosną, chyba z myślą o emeryturze. ;-) BTW: posiwiało mi ostatnio dużo włosów, ale tylko na głowie. ;-)

Napączkowany niedawną sesją fotograficzną by Rudolf, naprawiłem korbkę do zwijania filmu w Minoksie. Ale na razie brak kasy na wywoływanie filmów. W ogóle brak kaski więc podczas brauzowania Allegro - dział kolekcjonerskie aparaty fotograficzne - wpadłem na taniuśką "camera obscura" czyli z angielska "pinhole". Aparacik był bardzo tani ale po co w ogóle kupować jeśli można zbudowac samemu?: http://pinhole.cz/ za przewodnika. A jak się już tak kompletnie bez kasy jest to można kamerę-obskurną zbudować z papieru. Czech potrafi!

Grzebiąc po "pinholowych" sajtach znalazłem też coś takiego: MARTHA CASANAVE : EXPLORATIONS ALONG AN IMAGINARY COASTLINE - co mnie pożarło, strawiło i wypluło zżętego jak żyto. To jest robione obskurną kamerą, tak? To ja poproszę takie oko i taką obskurę.

I jeszcze z wygrzebanych rzeczy, które mnie jakoś ostatnio obsiadły to ten blog, bardzo fajne spojrzenie na reklamę i marketing. Link ten dedykuję mojej żonie, Minii.