Skwarek i Chytrusek
Posted on Sun 21 March 2010 in Pamietniczek • 2 min read
Doczytuję końcówkę Skwarczyńskiego "Z różą i księżycem w herbie" i niestety siła słowa w dziele słabnie. Zaczyna mi coś tu śmierdzieć. Facet ględzi okropnie i "filozuje" na tematy ostateczne choć mi na starego nie wygląda nawet teraz, po wielu latach od napisania. Jest to fałszywe.
Siedzi w barze w Limie czy gdzie indziej w Peru, opowiada o umierającym Marquezie, a za chwilę mówi o winie i tak się w tym ględzeniu o chlaniu i żarciu rozsmakowuje, że pukam się w głowę co ja właściwie czytam - przypowieść metafizyczną i eschatologiczną czy poradnik kupującego wina? Przeskok jest brzydki i bez sensu.
By jednak nie wieszać psów ostatecznie pogłaszczę po główce za przeczytaną niedawno "Jak zabiłem Piotra Jaroszewicza". Dobrze się czyta choć nie wierzę ani w jej tezę, że PJ został zabity na zlecenie Jaruzela, ani nie wierzę, że Skwarczyński rzeczywiście spotkał mordercę. W historii tej zbyt wiele jest zebranych do kupy rewelacji z 20 minionych lat, które straszyły z UBeckich szaf i jeszcze pewnie straszyć będą.
Jak już o tym mowa: wpadłem dziś na cytaty Tomusia Lisa dot. lustracji. Jeden jest, w ustach walczącego o PRAWDĘ superwgwiazdorzyny, pyszny, więc walę otwartym tekstem: