Żegnam pana, panie Rosewater!

Posted on Mon 30 April 2007 in Pamietniczek • 2 min read

Wstyd jak beret! 14 kwietnia zmarł Kurt Vonnegut, a ja dowiedziałem się o tym przed chwilą z najfajniejszego serwisu pirackiego jaki znam w Sieci. Ostatnimi czasy nie czytywałem Vonneguta tyle co w wiekach średnich (znaczy w liceum), miałem inne smaczki przed sobą. Jakieś dwa lata temu kupiłem za 10 zł od pijaczka, stare wydanie "Syren z Tytana" i jak kiedyś zagłębiłem się w przygodach Malachi Constanta (o ile dobrze pamiętam), psa Kazaka i zostałem wciągnięty w wielką infundybułę chronosynklastyczną. Cudo! Zaliczyłem wszystko co tylko się dało K.V. wliczając w to opowiadania w Playboyu i "Slaughterhouse Five" w oryginale. Cóż mogę napisać na wieść o odejściu? A dokładnie to: "Niech pana Bóg błogosławi, panie Rosewater!".

Nie pamiętam czy sobie notowałem, że przypadkiem zupełnym wpadłem na Pole Mokotowskie na imprezę pt. "Dzień Ziemi". Między wystawkami poszczególnych nadleśnictw pojawiali się tam jacyś dziwni "zieloni". Impreza wyglądała na mocno chaotyczną, ot zbieranina jakichś zabawkarzy w drewnie, zbieraczy motyli i liści, kilku piekarzy i piwowarów oraz tańce ludowe. Lekka kiszka. Mama, która towarzyszyła mnie i Mikiemu, załamała się po moim ostatnim wybryku czyli głośnym komentowaniu wyższyści tatara z koniny nad tatarem z wołu tuż przy stanowisku obrońcow koni.
Moje niewybredne żarty miały pewne podłoże. Otóż jakieś dwa dni przed imprezą, w charakterze ochroniarza, byłem w banku. Stojąc w kolejce miałem okazję przyjrzeć się młodej kobiecie, która wpłacała swój 1% podatku na rzecz jakiegoś hoteliska dla kotów. Kadego kto oddaje swoją kasę na zwierzaki, a nie na przedstawicieli własnego gatunku, uważam za głupka i twierdzę, że wyrządza świństwo np. dzieciom. Wiem, wiem... wolność, własność. No pewnie, że tak - przecież nie zabraniam i pierwszy bym protestował gdyby jakiś parlament, nasz czy obcy, narzucał nam pomoc zwierzakom. Ale kurde. pomagać zwierzakom?