Wałęsa dawaj moje 100 mln
Posted on Thu 05 July 2007 in Uncategorized • 1 min read
Nie wiem jak odebrać Wałęsie moje sto baniek, niech będą nawet na stare to i tak wyjdzie dziesięć nowych patoli. Jak chyba każdy prawicowiec w Polsce mam straszne potrzeby kulturalne. Muszę się otrząsnąć z czerwonego pyłu, którym przysypywano mi mózg przez lata szkolne. Muszę kupować książki pisarzy, o których do tej pory nie miałem pojęcia bo niby skąd? Muszę nadrabiać, to nie jest takie sobie pragnienie, to potrzeba serca i duszy. Krzyk do wolności.
A to kosztuje. Zwłaszcza ta literatura jest w cenie, bo ma niskie nakłady. Taki Mackiewicz to wydatek ok. 70-80 zeta za jedną pozycję, jak książki informatyczne, z tą różnicą, że nie do dorwania w Sieci.
Mój głód prawdy podsycają dwa cykle publikowane w Gazecie Polskiej: jeden autorstwa Piotra Lisiewicza o przedwojennych i emigracyjnych pisarzach, drugi - Bohdana Urbankowskiego - o odkłamywaniu salonowej "Lawiny i kamieni". W drugim cyklu wiele nazwisk jest mi znanych ale w zupełnie innym kontekście. Przykład? A Brzechwa, autor ukochanych wierszyków z jednej i pomysłodawca wymyślny kaźni dla żołnierzy antysowieckiego podziemia z drugiej strony.
Muszę skubnąć Wałęsę na gotówkę z jeszcze jednego powodu: zbiór DOBREJ, polskiej literatury jest nie tylko dla mnie ale dla Dziedzica. Oczywiście na kiedyś, na jutro-jutro. Chociaż... Znalazłem chyba pierwszą pozycję na lata wcześniejsze, polecaną zresztą przez Wolskiego jako zastępnik "Czterech Pancernych": Miklaszewskiej Maryny "Wojtek z armii Andersa".
Ślinię się ale pięć dych piechotą nie chodzi - jeździ kurwa limuzyną z tablicą rejestracyjną "BOLEK". ;-)