Soczewki
Posted on Sat 02 June 2007 in Uncategorized • 2 min read
Pierwszy raz w życiu kupiłem i założyłem sobie soczewki kontaktowe. Z lustra patrzy na mnie zupełnie nieznany gość, trochę podobny do mojego młodzego brata. Chyba ciut mniej inteligentny z wyglądu niż poprzednio - okulary kojarzą się mi z miękkością i "przyszczatym intelektualizmem".
Czekam w biurze na przyjazd Alphy - mojej nadziei na działający serwer - i tak sobie rozmyślam nad przyszłością, którą wcale się nie zachwycam bo nie mam powodów. Wręcz przeciwinie: biorąc pod uwagę, że na tym blogu mam tag "czarnuchy" oraz mniej lub bardziej obnażam się z niechęcią do "tolerancji" mogę konfabulować, ze sporym prawdopodobieństwem, że kiedyś znajdę się za to conajmniej w sądzie albo i w ciupie. Pociesza mnie tylko myśl, że miałbym wtedy szansę siedzieć obok Jacka Kwiecińskiego. Byłby to dla mnie bardzo duży zaszczyt.
Skoro myśl uciekła mi do tematu "czarnuchów" to przypomniała mi się taka oto scenka z przed dni siedmiu. Mój kolega z pracy wrócił właśnie z USA i opowiada jak tam jest. Generalnie mu się podobało: "ple, ple, ple, psy są jak wykastrowane, żadne nie szczeka, ple, ple, ple, a wiesz? Murzyni wcale nie są tacy głupi... ci co pracują w jakichś normalnych firmach... nawet nie wiem czy nie byli bardziej uprzejmi na ulicy gdy pytaliśmy o drogę, ple, ple, ple".
Wtedy, gdy kolega to opowiadał, nie zwróciłem uwagi na odwrtoność przekazu jaka się w jego wypowiedzi ukrywa. Bo skoro zwrócił uwagę na to, że Murzyni zachowują w sposób, który w przypadku innych ras nie budzi naszego zaciekawienia czyli normalnie, to jest coś w tym nienormalnego właśnie. Czarny zatem kojarzy mu się, i jego słuchaczom jak sam przypuszcza, z kimś kogo na ulicy lepiej nie zaczepiać. Nieprawdaż?
Opowiadanie kolego wywołało zresztą krótką, firmową dyskusję w kuchni. Jak zwykle zagłuszyłem wszystkich moimi prowokatorskimi wypowiedziami i przypomnieniem o istnieniu książek Bell Curve: Intelligence and Class Structure in American Life czy Łysiaka Malarstwa białego człowieka