Wyścig

Posted on Sat 30 June 2007 in Uncategorized • 2 min read

"Not Everything Worth Doing Is Worth Doing Well" - przeczytałem w "Soul Of A New Machine" i dopadło mnie zrozumienie dlaczego PeeCee oraz Windows stanowią gówniany tandem. Fakt, że oba produkty są B.A.D. to wynik nacisku rynkowego oraz wymagań marketingowych. W historii opowiadanej przez Tracy Kiddera, twórcy EGO walczą o rynek z DEC-em i ich VAX-ami oraz z Westem, kierownikiem projektu, do którego należy cytat z początku.
image1

Z takim podejściem nie ma szans na wypuszczenie niezawodnego i pięknego produktu - myśl taka narzuca się od razu i trwałbym przy niej nieustępliwie gdyby nie fakt istnienia Apple. Mimo morderczego tempa rozwoju rynku komputerowego, Apple jest w stanie wypuszczać znakomite jakościowo rzeczy. Mam podświadome wrażenie, że przyczyną tego stanu rzeczy jest z jednej strony elastyczność - mieli, o ile dobrze wiem, odwagę zmienić dotychczasowy OS, biorąc się za coś zupełnie (?) nowego. Z drugiej podjęli decyzję by skorzystać z czegoś już istniejącego, o uznanej reputacji. Mam na myśli nie tylko kernel ale np. Safari.


ZIB:
W mojej cegle o kryptografii znalazłem ciekawy kawałek świadczący o tym jak wiele ludzkiego trudu i błyskotliwości jest przez nas (ludzkość) marnowane. W czasach średnowiecznej Europy, na Bliskim Wschodzie Arabowie rozwijali sztukę kryptologii, osiągając w niej poziom bardzo wysoki. Na dowód pozostały nam zapiski arabskich uczonych (np. Ibn ad-Duraihim) z gotowymi przepisami na łamanie kodów, takimi jak m. in. analiza częstości występowania liter. Mija 300 lat i oto mamy notatkę pewnego Araba, któremu udało się rozszyfrować sekretną notatkę sekretarza sułtana, o tym że złamanie kodu notatki zajęło mu 15 lat! Piętnaście lat na coś, co Ibn ad-Duraihimiemu zajęłoby kilka godzin!
Co ja tu o szyfrach i Arabach! Wystarczy popatrzeć na to co odkrywa w swoich produktach Microsoft... Czasem mi się wydaje, że posłańcy Billa postanowili, że napiszą na nowo historię informatyki przypisując sobie wszystkie błyskotliwe pomysły. Czekam, aż odkryją makra.
ZIB:
Kude molek! No nie ma fajnego zwierzęcia do domu. Psy srają po chodnikach, koty w kuwetach i śmierdzi, szczury same z siebie śmierdzą, itd. Zostają mi tylko robaki.
ZIB:
Jacek Kwieciński już od 3 tygodni jedzie ostro po Sławomirze Sierakowskim. Przyczyną jest to, że ten kolo, z tego co wyczytuję nędzna, czerwona świnia, ma dostać od prezesa Urbankowskiego prezent w postaci najdroższego w historii TVP programu autorskiego. Kwieciński nie chce, a ja za nim, komunistycznej propagandy dla polskiej młodzieży. Cała nadzieja więc w tym, że młodzież będzie miała w dupie kolejną gadającą głowę.
Sierakowski pojawia się często na Chmielnej, uroiłem więc sobie, taka wizualizacja, że kupię butlę kwasu solnego i go ze strzykawki (20-tki) obleję z daleka po łapach, po to by go unieruchomić na parę tygoni gojenia oparzeń. Przeszło mi: po pierwsze - to głupota, po drugie - nie poświęciłbym nigdy rodziny dla byle czerwonej mendy, po trzecie - szczerze wierzę, że wszystkie tego typu świnie przejadą się w końcu na własnych ideach. Życzę więc Sierakowskiemu by wywalczył równe prawa ludożercom, a następnie by jeden z nich skunsumował swojego poplecznika.