Sztuka zanudzania

Posted on Wed 02 May 2007 in Recenzje • 1 min read

Przejrzałem, bo nie można mówić o przeczytaniu jeśli robi się w tym tempie w jakim to zrobiłem, książkę "Sztuka pisania oprogramowania". O mały włos i zaziewałbym się na dobre. Straszliwe nudy. Ale do rzeczy...
Tytuł jest nieadekwatny do treści, lepsze byłoby coś co zawierałoby informację, że odbiorcami tej książki powinni być menedżerowie, no... białe kołnierzyki z rynku IT.

Publikacja jest aktualna, nie opowiada o rzeczach kórych w Sieci już nie ma albo które odeszły już w niebyt. I jest to zarówno jej plus, jak i wielki mankament. Bo to co się dzieje współcześnie z oprorgamowaniem jest, z mojego punktu widzenia, totalnie nudne. Wielkie idee i błyskotliwe pomysły mamy już za sobą, np. taki LISP który niedawno skończył 50 lat. To co powstaje obecnie to tylko rozwijanie starych idei, czasem nawet postrzegam to jako regres - wystarczy przyjrzeć się temu co objawia światu Microsoft - odkrycia znane w świecie Uniksa od conajmniej dwóch dziesięcioleci.
O Microsofcie książce jest sporo ale mnie to specjalnie nie dziwi, oni, ONI właśnie kojarzą mi się z wszystkim tylko nie pisaniem programów. Ciekawych programów.
W książce tej nie znalazłem, poza jednym wyjątkiem (ostatni esej o języku Ruby), ducha kodowania, hackingu, a zatem żadnej sztuki. Raczej zbiór esejów zblazowanych historyków sztuki opowiadających jak nieciekawie spędzać czas przed komputerem.
Stanowczo odradzam.