Podwójna przegrana

Posted on Mon 10 September 2007 in Uncategorized • 3 min read

Z dyskiem FW nie wyszło. Macowe DiskUtility na wyzerowanym dysku (dd if=/dev/zero of=/dev/disk1 Ctrl+c) z difoltu zakłada dodatkową partycję 200MB, która jak wyczytałem służy do obsługi cokolwiek to oznacza. Jeśli w trakcie instalacji nie usunę tej partycji Winda się nie zbootuje i nie dokończy instalki. Jeśli nawet wszystko pójdzie dobrze przywrócenie GPT nie poprawia sytuacji. Wprawdzie EFI "widzi" partycję, którą rozpoznaje jako Windows ale nie może z niej zabootować. Jakaś informacja jest w trakcie moich miąchań usuwana. Wygląda mi na to, że bez czytania się nie obejdzie. No chyba, że spróbuję następująco:

  1. wyzeruję dysk, za pomocą DiskUtility dołożę informację o GUID,
  2. BootCampem założę partycję na Macbooku i zainstaluję w niej Windę,
  3. (ew. zrobię tylko partycję, ale nie wiem czy tak się da),
  4. używając Winclone zduplikuję win-partycję na dysk Firewire,
  5. zrestartuję Macbooka i wcisnę Option patrząc co to da.
Plan awaryjny: zawiozę Maca do naprawy i poczekam cierpliwie dwa tygodnie.
Czytam "prawdziwą" historię Roberta Hanssena. "Ramon" ma kłopoty finansowe jak wielu agentów w tamtych czasach (i pewnikiem obecnie):
Not enough of the FBI's multibillion-dollar budget was going to the agents in those days. Many had to use food stamps to get by. In costly places like New York it was particularly tough. The Hanssens had to move farther from New York City this time; it now could be an hour-and-a-half commute if rush hour was heavy.
Hanssen's new boss, Thomas Sheer, was concerned. He told Washington that a beginning agent in his office made less than a New York City trash collector. His men were vulnerable, he said. If the Russians made a good offer there would be agents who couldn't resist the money. When the bureau ignored the warning, Sheer quit.
But Hanssen didn't quit. Instead, he did what he had been preparing for all of his life. He went over to the other side.
Sylwetka Hanssena przedstawiona w cytowanym artykule sugeruje, że od samego początku służby, a nawet wcześniej bo w trakcie studiów, "Ramon" chciał zostać szpiegiem. Oznacza to, że dołożenie kaski na wiele by się nie zdało. Albo artykuł pisany jest pod dyktando i piecze dwie pieczenie przy jednym ogniu: przedstwawia złego do szpiku kości, cynicznego Hanssena oraz pokazuje, że w tej robocie kasa nie może być ważna bo liczy się oddanie krajowi. Oszczędność!
Od czasu do czasu wracam myślami do "Breach". Czemu mi się ten film tak spodobał? Może chodzi o grę niuansami? O podobieństwo między montażem i prowadzeniem fabuły, która notabene jest liniowa i chronologiczna, a pełną niedopowiedzeń, sekretów służbą agenta i zachowaniem szpiega. Jest taka scena, już po tym jak dowiedzieliśmy się, że Hanssen jest seksualnym zbokiem, w której jego żona, Bonnie, kończy modlitwę. Klęczy przy łóżku w prześwitującej koszulce pod którą rysują się brodawki piersi, za nią pojawia się mąż i mówi "Bonnie Wauck", na co ona z kuszącym uśmiechem odpowiada "Bobby Hanssen". Bez wpadania w dosłowność, a wiadomo co będzie dalej. Mnie ciary przeszły.
Przy okazji, w polskich napisach pobranych z napisy.info kwestie wypowiadane przez małżonków brzmią odpowiednio: "Bonnie króliczek", "Tatuś Hanssen". Nie wiem skąd się wziął króliczek, już prędzej powinno być "wack" zamiast "bunny", natomiast "tatuś" wziął się z "pappy" bo podobne do "bobby". "Wauck" to nazwisko Bonnie, a Bobby to zdrobnienie od Roberta. Po polsku perwercha się wzmogła.
Niedopowiedzenia i sugestie to najmocniejsza rzecz w filmie.
Myślę poważnie nad robienie screenshota z mojej Chmury Tagów, potem zlepieniu tego w filmik coby patrzeć jak mi się zainteresowania zmieniały.