Łysiakowi odbija się... żydami

Posted on Wed 18 July 2007 in Uncategorized • 2 min read

Łysiak (chyba) definitywnie odszedł z Gazety Polskiej. Poszło o komentarz Jacka Kwiecińskiego, w którym zarzucił Łysiakowi mało smaczne wycieczki pod adresem Geremka. Niezbyt smaczne bo na krawędzi antysemityzmu. Notowałem to sobie wcześniej, że odnoszę wrażenie, iż felietonista Łysiak, który już parę tygodni temu ogłosił swą na GP obrazę, tak cyzeluje swoje teksty by to Gazeta zrezygnowała z jego usług.
Moje podejrzenia potwierdzać może fakt wielokrotnych enuncjacji p. Waldemara Baldheada, że felietony swoje daje do druku wyłącznie ze względu na mnogie prośby czytelników. A że redakcja zrezygnować nie chciała to powiedział „non possumus”.
Tym razem wygląda to na rozstanie całkowite i w bojowym nastroju.
A ja się z Łysiakiem nie zgadzam i zaczynam, jak Kwieciński, dostrzegać w jego zachowaniu pozy i fochy gwiazdy, którą nb. jest.
Jeśli tekst o Geremku, o który poszedł spór, miał być ironiczny, to nie wyszło. Wyszła jakaś ochydna kupa, wprawdzie stylistycznie „łysiakowska” ale zupełnie „niełysiakowsko” poparta jakimiś pseudo-argumentami, które sam autor trzykrotnie (skojarzenie z Piotrem?) unieważnił.
Kwieciński zaś w swoich „ODcinkach” kupę na środku chodnika zauważył i skarcił srającego do czego, jako jeden z założycieli GP, miał pełne prawo.
I tyle.
Jeszcze z miesiąc temu byłoby mi szkoda Łysiaka ale dziś już nie. Spadł do niższej ligi, na szczęście jeszcze daleko mu do Ziemkiewicza.
Ciekawe czym Sakiewicz zapełni miejsce po mistrzu? Na pewno nie Kwiecińskim o co postarał się Łysiak pisząc:
Jeśli chodzi o Jacka Kwiecińskiego — zadecydowała rozmowa na korytarzu redakcji, dwa lata temu. Po redakcyjnym kolegium (jedynym z moim udziałem; zaproszono mnie wtedy jako gościa) red. J.K. spytał, czy nie mógłbym pisać mniejszych felietonów, gdyż przeze mnie on nie może rozwinąć skrzydeł na ostatniej stronie „GP”.

Dwa lata J.K. czyhał na stronę. Ciekawe od kiedy jest RAZ?

8„Zork” odłożony. Nie daje rady bez kartki papieru. Poza tym rzut oka na mapkę, nielegalnie zaciągniętą z Sieci, obnażył moją lamerię - zostawiłem masę niesprawdzonych lokacji. Tak wiele, że rozsądnym wydaje się rozpoczęcie gry na nowo.