Liwiec po raz trzeci

Posted on Sat 21 August 2010 in Pamietniczek • 1 min read

Polski to ciekawy język: "po raz trzeci".
Anyway: popłynęliśmy Liwcem drugi raz, a trzeci był to wypad w tamte okolice.
Były trzy załogi: Jolka z Piotrkiem, brat byłej żony takiego grubego aktora co go nikt nie lubi z żoną w ciąży oraz my. Miki i Antoś zostali przejęci przez dziadków. Spływ wyszedł znakomicie ale skończył się za szybko. Marzy mi się jakaś dłuższa przygoda z kajakiem, no ale to może w przyszłym roku.
Gdy kajaki wróciły do właściciela, zawinęliśmy się na degustację lodów. O laur walczyły dwie lodziarnie: w Węgrowie i w Jaczewie. IMHO: truskawowe z Węgrowa pobiły Jaczew.
W Jaczewie lody robione są wg. receptur z PRL, więc smakiem przypominają tamte lata i w tym upatruję ich sukcesu - drzwi lodziarni się nie zamykają. Ale jak się nie przepada za smakiem mleka w proszku lepiej się od Jaczewa trzymać z daleka.
Trzy fotki ze spływu:
[gallery link="file" orderby="ID"]