Bimber na węglu

Posted on Sun 18 November 2007 in Uncategorized • 1 min read

Impreza w **** *** u Kuby. Dawno nie byłem na tak fajnej bibie - normalni ludzie, ani dziwna warszawka z klubów, ani zakompleksieni przyjezdni. Wesoło, ciekawie, bez nadęcia i zadęcia. I hektolitry bimbru prosto z własnej produkcji kolumn rektyfikacyjnych. Piłem trzy różne gatunki: najlepszy na świecie (Amerykanin, gdyby umiał to docenić nazwałby go "smooth") przeciągnięty dwa razy przez kolumnę i raz przez 1 metr węgla, drugi - oparty na zacierze śliwkowym już nie tak czysty ale wciąż delikatny i trzeci - ten sam bimber ale z aromatem suszonych śliwek, piękny z wyglądu ale smak mniej mi podchodzący, z tym, że po numerze pierwszym już żadna wóda nie będzie tak smakować.
Dom Kuby piękny i duży, dużo przestrzeni, dużo smaku, dużo wolności. Chętnie wpadnę tam jeszcze nie raz. Już mamy zaproszenie na następną niedzielę, a na wielkie grillowanie na wiosnę.
I ten bimber, dar niebios.