Leopard

Posted on Fri 09 November 2007 in Uncategorized • 2 min read

Zainstalowałem Leoparda bez DVD. Rzecz jest bardzo prosta i wymaga jedynie zewnętrznego dysku Firewire pojemności min. 10GB. Za pomocą Disk Utility trzeba obraz DMG Leoparda nagrać na wcześniej przygotowaną partycję na tym dysku - służy do tego opcja Restore. Zamiast Disk Utility użyłem programu SuperDuper! bo ma dodatkową zaletę: można nim stworzyć bootowalną kopię istniejącego systemu na zewn. dysku, tak w razie czego, gdyby coś poszło źle wystarczy przy restarcie Maca wcisnąć klawisz Option i wybrać ten backupowy dysk by odzyskać stary system.
Po nagraniu obrazu zrestartowałem system, wcisnąłem Option i zbootowałem z instalki Leoparda. Dalej już było tylko czekanie na zakończenie instalacji. Leopard hasa miodnie!
ZIB:
Widziałem wczoraj plakat na słupie ogłoszeniowym na pl. Narutowicza. Na plakacie uśmiechnięty koleżka trzymający w ręku szklankę z niebieskim płynem. Poniżej tytuł "Wyścig spermy". Plakat reklamuje sztukę teatralną. Lekko mnie zgięło o czym opowiedziałem Minii. No i rozpoczęła się dyskusja czy jest to OK czy, jak ja twierdzę, nie fajne. Minia uważa, że się zmieniam w starego pryka, bez wątpienia tak jest ale dochodzi jeszcze coś. Uważam, że to jest niesmaczne i nie tłumaczy tego treść sztuki, cytat:
[Reżyser] nawiązał do reality show produkowanych przez telewizje w Niemczech i Wielkiej Brytanii. Kandydaci oddawali swoją spermę, która wędrowała do substytutu komórki jajowej. Ten, którego sperma dotarła najszybciej, dostawał w nagrodę szybkie porsche.
Chodzi mi po prostu o przesuwanie granicy tabu. Mnie z tabu jest nieźle i nie czuję się z nim gorzej. Za to mam pewność, że w przyszłości granicę szoku trzeba będzie znowu przesunąć na coś jeszcze bardziej niesmacznego, a potem znowu i znowu, aż normalnym stanie np. coś z koprofilii.
Jest jeszcze kwestia dobrego gustu, ten wiąże się ze kulturą a ta, mam nadzieję, z inteligencją.
Poza tym na mnie takie coś działa odstraszająco, skoro tytuł musi szokować żeby być zauważalnym, to mam podejrzenie, że to co reklamuje jest takie sobie.