5 rano na wsi
Posted on Fri 06 June 2008 in Uncategorized • 2 min read
Minia obudziła mnie o 5 rano do Antka. Jestem typowym facetem czyli nie słyszę jak dziecko kwili i śpię jak zabity. Trzeba mnie budzić.
Spać mi się odechciało więc przewietrzyłem mieszkanie, a gdy po otwarciu okien usłyszałem śpiew ptaków wydało mi się, że jestem na wsi. Tylko szum jadących z rzadka aut przypominał mi, że to Warszawa.
Szum aut. Zastanawiam się nad jego charakterystyką. Dźwięk wydawany przez przejeżdżający samochód z pewnej odległości przypomina szum fali. To czym się różni, i być co mnie denerwuje, to jego "regularność wewnętrzna". Szum fali jest ogólnie (zewnętrznie) regularny bo następuje w stałych interwałach (szum aut nie) ale za to fala szumi chaotycznie - miliardy cząstek wody i powietrza trą o siebie. Silnik auta szumi uporządkowanie, nie słyszę tego dokładnie ale wiem, że tak musi być. Może zatem tajemnica dlaczego szum auta mnie drażni, a szum fali uspokaja (mimo, że poziom dźwięku jest taki sam) tkwi w mojej głowie? W treningu jaki przeszła? Może udałoby się nauczyć mózg przyjmować szum samochodowy jako relaksujący?
Ile istnień ludzkich mogłoby to uratować! ;)
Na razie nie jest źle. W ramach relaksu wziąłem się za czytania "Język programowania LISP" - przy tej lekturze mózg się cieszy bo jest kapitalnie napisana, a obcowanie z LISP-em jest jak oglądanie architektonicznego arcydzieła.
Uwielbiam przypatrywać się rekursjom.
Nie skompilowałem CLISP-a na gustliku więc właśnie to czynię z portów. Popukam sobie troszkę dla wzmocnienia organizmu.
Przy okazji zabaw w konsoli dopadła mnie myśl, że skoro przestałem nosić do domu komputer i zapuszczam na noc Azureusa i aMule to mógłbym się postarać o możliwość sterowania nimi zdalnie. Koniecznie z konsoli, bo sadzenie jakiegoś VNC zupełnie mi się uśmiecha, to choćby z racji bezpieczeństwa. Mogę zbudować tunel ale może kiedy indziej.
aMule ma interfejs webowy, co z jednej strony cieszy ale z drugiej budzi wątpliwości czy toto jest bezpieczne. Najpewniej trzeba będzie COŚ porobić.
Za to Azureus, po pobraniu dwóch plików .jar, jst gotowy do uruchomienia w trybie konsoli. Zrobiłem to i... jak zwykle zostałem mile zaskoczony. To jest najlepiej napisany soft w Javie jaki w życiu widziałem. I działa i jest szybki. I ma kapitalną dokumentację.
Howgh!
ZIB:
jak tak dalej pójdzie to cała firma przeniesie mi się ma Mac-i. Albo przynajmniej każdy będzie miał iPod-a lub iPhone'a. Tym razem trafiło na trzech ludzi. Będzie ciekawie.
Przydarzyła mi się wczoraj miła rzecz: Mr Domej wyjął Pocket PC i stwierdził, że nie daje sobie rady z PDF-ami. Ha! Skąd ja to znam? Acrobat Reader to kupa na Pocketach.
Kompletnie skopany soft. Powiedziałem Domejowi: użyj XPDF-a. Nauczyłem go korzystać z CAB-ów i... załatwiłem sprawę. Był wniebowzięty. Ucieszyło mnie, że kolejny raz moje grzebanie w różnych śmieciach przyniosło mi chwałę i dozgonną wdzięczność luserów. ;-)
Spadam, CLISP się skompilował.
p.s.
Kupiłem za 5 złotych "ŻOŁNIERZ NIEZNANY" Vaino Linna. Yes, yes, yes!