Smród albo błąd nauki stosowanej

Posted on Mon 10 July 2017 in Pamietniczek • 2 min read

Smród albo błąd nauki stosowanej
Nauka, nazwę ją stosowaną nie wnikając czy termin ten ma odzwierciedlenie w powszechnie przyjętej terminologii naukowej czy nie, czyli ta której podstawowym zadniem nie jest popychanie rozwoju ale zastosowanie już odkrytych zasad do polepszania bytu ludzkiego, nauka ta popełnia błąd nie próbując zastosować praw którymi rządzą się już społeczeństwa, raczej je ignorując i próbując wprowadzić nowe.

Takie działanie, jak każda rewolucja, jest skazane na dużo dłuższy okres adaptacji. A po co?

Warto skorzystać z doświadczeń Kościoła Katolickiego (uwaga: katolicki oznacza powszechny), który swoje dogmaty, ha! słowo nieadektawne bo dogmat nie jest elastyczny, wprowadzał dostosowując istniejące wierzenia do zasad wiary KK.
Łatwiej i szybciej. Jak zwykle zresztą. Naukę przez wieki tworzyli ludzie Kościoła, których podejrzewamy dziś właśnie o dogmatyzm, a w porównaniu z nami, byli niezwykle otwarci na nowości. Wystarczy przyjrzeć się temu głebiej.
Gdyby więc współczesna nauka potrafiła zająć się przyziemnymi problemami bez walki z istniejącymi dogmatami ale inkorporując je, już dawno mielibyśmy prawo budowlane nakazujące instalację w każdym sedesie urządzeń obmywających. ;)
Brzmi debilnie ale za każdym razem kiedy muszę podetrzeć się papierem zastanawiam się jak to możliwe, żeby w XXI wieku stosować tak kretyńskie sposoby na utrzymanie higieny?!
OK, wracając do tematu, a właściwie pozostając wciąż w kręgu defekacji - a ulubiony to temat facetów…
Przy defekacji więc pozostając, czy nie zakrawa to na ironię, że chemia skupia się na usuwaniu przykrego zapachu jaki powstaje po puszczeniu bąka, zamiast spróbować zdusić problem w zarodku, czyli spowodować żebyśmy w ogóle nie puszczali wiatrów lub puszczali miłe powonieniu aromaty?
Tu wtręt współczesny ale skierowany do pokoleń przyszłych: jest rok 2017 i wielkim problemem Europy są napływający z Afryki i Dalekiego Wschodu tzw. migranci. Podobnie jak w przypadku wspomnianym wyżej, decydenci eruropejscy próbują zaradzić niewygodnej sytuacji, gdzie miliony migrantów starają się dostać do Europy Zachodniej na miejscu czyli po fakcie, nie próbując wcale migracji zapobiec w miejscach, w których migracja powstaje.

Gdyby więc nauka stosowana zajęła się np. wyprodukowaniem tabletek zawierających związki chemiczne, które po wejściu w reakcję z metanem zmieniały jego strukturę w wonne estry, które tak entuzjastycznie aprobujemy w postaci perfum; gdyby więc nauka, w tym przypadku pod postacią chirurgii estetycznej pozwoliła na taką modyfikację układu trawiennego, że uwalnianiu gazów nie towarzyszyłoby wpadanie w drgania ujścia kiszki stolcowej, np. przez dyskretne uwalnianie przez pępek (chirurgia zachowawcza) lub nowy otwór w plecach (chirurgia modernistyczna), nie narzekałbym ale cieszył się, że my ludzie poszliśmy wreszcie po rozum do głowy.

Myślę, jednak że płonne me nadzieje, że jeszcze przez wiele pokoleń nic się w tej śmierdzącej materii nie zmieni w sensie estetycznym, że zatryumfują rozwiązania, które bliższe są barbarzyńcom z plemion germańskich, wśród których powszechnym zwyczajem jest grubiańskie, publiczne pierdzenie aprobowane przez ogół pod prawdziwym ale degradującym kulturę usprawiedliwieniem, że wstrzymywanie się jest niezdrowe.
Zwracam się więc z przesłaniem do współczesnych uczonych: zróbcie coś z tym!