Ogłupienie

Posted on Mon 07 May 2007 in Uncategorized • 2 min read

Naprawili nam antenę TV. Nie tęskniłem za tym no bo jak tu tęsknić skoro w pięć minut po odkryciu, że telewizor działa, wnerwiłem się niemożebnie z powodu steku idiotyzmów płynącyh z ekranu. Kretynizmy owe wypluwał z siebie Mazowiecki, tzw. premier niepodległościowy - dla mnie pseudointelektualista i menda.
Rzuciłem się ku pilotowi i zipnąłem na inny kanał, a tam "bajka", znaczy filmik animowany. Nazywa się toto, (chyba) "Włatcy móch". Tragiczne, nieśmieszne - znaczy śmieszne jak kogoś rozśmiesza gdy np. harcerze informują się wzajemnie, że się zesrali - szkaradzieństwo. Poziom dowcipu w okolicach lat 14-15-tu. Hm... a może program ma taki profil widza?
Na szczęście TV zabiera nam niewielki procent życia domowego. Gorzej jest z pracą i komputerem.

Z powodu mojego zakochania w komputerach nastąpiła krótka sprzeczka z Minią. Pożałowałem, że nie mam softu ma Maczku do zliczania aktywności. Uptime i last się nie nadają.
A'propos last-a: Dyzio wyjechał do Stanów nie zrobiwszy tego co miał zrobić, siedział więc zeszłą noc w hotelu w Sacramento (eh, nazwa z westernów!) i... coś robił. Coś, bo miało ruszyć dzisiaj przed 9.00, a już prawie 10.00 i efekt żaden. Poza tym ma jeszcze kopa za nie przekazanie mi hasełek itp. spraw. Z lastem się to wiąże o tyle, że dzięki niemu byłem w stanie stwierdzić, że od środy Dyziek nie logował się na serwerze produkcyjnym. Koniec pieśni i pożegnamy się z kasą?
Całą wczorajszą i część dzisiejszej nocy spędziłem robiąć gadżet we Flashu. Zaczynam trochę lubić ten soft. Nie, nie, nie. Nadal uważam, że do zastosowań WWW toto się nie nadaje i jest wielką pomyłką. Jest za to świetnie piomyślane jako zestaw to produkowania prezentacji multimedialnych czy tworzenia kiosków. Z powodzeniem zastapił Macromedia Directora,z którego przejął część pomysłów. Pamiętam mój pierwszy kontakt z Flashem - to było coś nadające się tylko do tworzenia prostych animacyjek - więc robiłem w nim jakieś bożonarodzeniowe fleszyki z jajkiem. Teraz to kombajn z językiem obiektowym.
W kumaniu o co w nim chodzi wybitnie pomaga mi blog Davida Stillera - bez niego byłbym w dupce. Przy okazji obserwuję u siebie demencję - kiedyś chciało mi się wymyślać jak policzyć kąt pomiędzy współrzędnymi, teraz szukam w Internecie tutoriali. Tragedia!