Z wielką delikatnością

Posted on Fri 03 November 2006 in Pamietniczek • 2 min read

Na mieście plakaty reklamujące występy jakiegoś rosyjskiego ansamblu, taniec albo śpiew. Na plakacie niunia w kolorowym, ludowym stroju. Tknęła mnie naiwność i słodycz tego obrazu, i pod wpływem tego tknięcia i powtórnej lektury "Xawrasa Wyżryna" zacząłem konfabulować: jest coś w rosyjskiej kulturze ckliwego, przesłodzonego, pijacka dusza szeroko rozwarta z płaczliwym ale zarazem agresywnym mamrotaniem w środku. Gdy myślę o Rosji i Rosjanach, o okrucieństwach jakich dopuścili się do tej pory względem wielu nacji i samych siebie, i gdy myślę o tej ich cukierkowatości w głowie pojawia mi się scena z "Szeregowca Ryana", ta w której niemiecki żołnierz szepcąc, niemalże nucąc kołysankę, wbija nóż w serce leżącego pod nim Amerykanina. Moja prywatna alegoria Rosji.

Wiem już, że nie zagłosuję na Marcinkiewicza w wyborach na prezesa Warszawy. Ten facet ma takie samo pismo jak ja! Znalazłem dziś rano ulotkę z jego odręcznym pismem i rąbnęło mnie między oczy. Prawie idetnyczne pismo! A skoro tak jest to przecież wiem, że głosując na niego zagłosuję na faceta, który jest idealistą, który chciałby ale który nie portafi do końca. Bo sam taki jestem, czepiam się tysiąca rzeczy na raz, co poniektórą zakańczam ale gross z nich zostawiam na "święte nigdy". Z Marcinkiewiczem pewnie będzie tak samo - rozgrzebie nam Warszawę, będzie miał tysiąc świetnych pomysłów ale nie wystarczy mu sił by dopilnować wszystkich.
Nie zagłosuję też na Wierzejskiego. Koleżka przedobrzył. Mijałem rankiem plakat na ktorym, obok własnej facjaty, umieścił hasła z których zapamiętałem przymiotniki: "dumna, bezpieczna, nowoczesna, nasza". Trzy pierwsze były spoko ale ostatni każe mi się zastanowić nad czystością intencji: "nasza" czyli "ich" czy "moja"?

Byłem w Polsce B, czyli w rodzinnych stronach. Przygnębienie. Napiszę o tym więcej jak się pozbieram do kupy.