Wysłuchane modlitwy czyli Capote cieszy ryja

Posted on Tue 04 July 2006 in Pamietniczek • 1 min read

Nie dla mnie przyjaźń polsko-niemiecka, Niemców nie lubię od dziecka. Cieszy mi się morda, choć na początku spotkania nie bardzo miałem ochotę kibicować Włochom bo ich też nie lubię. Ale z dwojga złego Niemcy wrogowie moi dozgonii, takie wychowanie niestety, że na widok Szwaba otwiera mi się scyzor w kieszeni, a w gardle bulgoce obraźliwe "hajhitla". No, ale było co oglądać, świetny mecz. Jak patrzyłem na niektóre podania, na szybkość jednych i drugich to myślałem: gdzie my żuczki małe, biedne do tych bogów futbolu? Wyglądalibyśmy jak banda beznogich konusów, więc cieszmy się i dziękujmy Janasowi, że nas tak załatwił jak załatwił". Tak myślałem.

A teraz idę zobaczyć co Minia robi w łóżku bo się późno zrobiło i boli mnie oko.