Wśród mocarstw atomowych kapustę króliki zżarły - La Fountain Nouvelle

Posted on Mon 20 February 2006 in Pamietniczek • 2 min read

Ominęły mnie dwie kłótnie: jakaś jazda z Kuroniem i tekstem Piotra Gontarczyka (to chyba ten od książki o PPR-ze) i wyciągniętymi faktami(?) z teczek SB oraz druga z zerowym numerem Machiny na którego okładce jest wizerunek a'la Madonna z Dzieciątkiem.

Serwis tolerancja.net zorganizował bojkot, nie Kuronia, Machiny i jej wydawcy czyli Media Point. A ja mając w głowie dopiero co przeczytany donos Macieja Rybińskiego, do bojkotu się nie dołączam choć poczułem się dziwnie.

Podejrzana jest mi nazwa tolerancja.net bo kojarzy się z bożonarodzeniowymi bojownikami o wolność karpia, poza tym Machina była (i zapewne nadal będzie) gazetą słabą, mniej więcej jak taka inna, na której z Minią jedliśmy codziennie śniadania w Barcelonie, konsekwentnie wydzierając z radością stronę po stronie i to mimo, że innych lektur po polsku wokół nie było. Co do wizerunku Madonny to mnie już nic nie dziwi i jest to tak słabe i niskie i [STRIKEOUT:chujowe] z założenia, że czułbym się zubożony duchowo gdybym w ogóle zareagował. Kalka z Mahometa i paranoja na golaska. Sram potężnie na głupotę ludzką.

Ciekawi mnie natomiast siła z jaką zadziałał akcja bojkotu, kilka firm wycofało swoje reklamy z ww. pisemka. To już nie przelewki, to zaczyna działać. Dobrze skoordynowana akcja w Internecie może doprowadzić jakąś firmę na skraj bankructwa, co? Może nie? A będzie jeszcze radykalniej, komputerów przybywa, łącza coraz tańsze, masa coraz większa, coraz głupsza i powolniejsza. Wojna cyfrowa, wojna medialna. Internetowi "dziennikarze" przekształcą się we władzę. e-Gore!

A co do Kuronia, to nie wiem nic, bo z felietonu Ryby niczego nie wyjąłem, a tekstu oryginalnego nie znalazłem.

Cieszę się, żem Polakiem jest, mimo wielu naszych narodowych przywar, chowam je w sobie ale i hołubię, bo gdyby wyleczył się z nich wewnętrznie, kim byłbym? Leczę się więc zewnętrznie, w duchu głaszcząc swój antysemityzm, fobie i nietolerancje. Grzeją mnie od środka i wiem kim jestem. Kim będę? Nie wiem, trochę się boję bo mama mówiła, że starość gorycz wyciska z człowieka wbrew jego woli, ale umrę Polakiem, a może Polaczkiem ale zawsze jakoś tak stąd, ze specyficznym zapachem, czy może smrodkiem niewielkim wokół własnej osoby, który trochę wstydliwy jest na zewnątrza ale w sumie swój własny i chciany. Bo gdy myślę o innych narodach, a to specyfika chyba mocnopolska, to zapachów nie czuję, bezbarwni jak pasta Kiwi zdają mi się sąsiedzi i ze Wschodu i tym bardziej z Zachodu. A tu, na miejscu, nieważne czy Kielc, ze Stalowej Woli czy z Warszawy, zapaszek jakis się unosi, a kompozycja jego jest przebogata lecz w sumie monotonnie dobrana. Znajoma.