Roboty

Posted on Thu 17 August 2006 in Pamietniczek • 2 min read

W zeszły wtorek (8-go sierpnia) był o 1-ej w nocy film dokumentalny "Robot rozumny". Właśnie go sobie sprasowałem w postaci ASF, podglądając jednym okiem w trakcie ripowania. Przypomniała mi się książka o robotach, jaką miałem w latach szczenięcych w domu i którą byłem zafascynowany, nawet chciałem się uczyć cybernetyki czy coś. Ponad 20 lat zajęło nauczenie robotów chodzenia! Bo te z książki nie umiały, tylko się schylały, trochę ruszały łapami i tyle. Nie to jednak przykuło moją uwagę ale rzecz totalnie błaha: na jednym z ujęć koleżka, sparaliżowany wylewem, przesuwał myślami kursor po ekranie i najechał na... ikonkę z demonem BSD; w innym ujęciu koleżka-naukowiec sterował szczurem z elektrodami w mózgu, przekazując mu kierunek wędrówki klawiszami H, J, K, L. Takie niewielkie flejwory. A film jest super!

Pomiędzy jednym, a drugim podejściem do dalszego ciągu epopei pt. "XML i Ajax", zdarłem całość PVP, podzieliłem na lata, porobiłem html-e, i skroiłem dwie wersję w formacie iSilo (.pdb), jedną pod SeVGA, drugą pod "real" VGA. Dziś wieczorem test czytania, jeśli się powiedzie to gdzieś toto wystawię - może się ktoś rozerwie jak ja dziś w kolejce po KRS...

A propos: stałem dziś w kolejce w KRS czyli Krajowym Rejestrze Sądowym, z Looxem i PVP stało mi się całkiem fajnie, ale oprócz mnie stało jeszcze mnóstwo starszych pań i panów. Dla nich to musi być dopust boży! Podobno, jak się ma pecha, można w kolejce do kas, w których uiszcza się opłatę za wypisy, zmiany, itp. manipulacje KRS-ami, spędzić kilka godzin. To tylko jedna strona medalu, druga jest jeszcze gorsza, bo oto za zmianę w papierach spółki KRS pobiera opłatę w wysokości 650 złotych! Za uzyskanie wypisu aktualnego 30 złotych (2 świstki papieru z pieczeciami), a za wypis pełny dwa razy tyle. Aż się prosi o informatyzację, ale kiedy to nadejdzie jeden Bóg wie, ja nie. Z tego co mi Minia opowiadała, jeszcze za pracy w MNiI, to nieprędko to nastapi ponieważ w placówkach rządowych panuje chaos i zbytnia dowolność. Ale o tym to mi się nie chce nic pisać bo wpadnę w minorowy nastrój, a dość już mnie przytupał pogrzeb wujka.

Czekając pod KRS-em na taksówkę podsłuchałem rozmowę dwóch kulturalnie wyglądających panów. Panowie byli z jakiejś fundacji, bo o niej rozmawiali, byli bardzo schludnie ubrani (garniaczki, koszule, itp.) i uczesani nienagannie i w ładnych, dobrze dobranych okularach. Każdy z nich miał około 60 lat. Rozmowa zaczęła się następująco: jeden pan nachylił się do drugiego i przyciszonym głosem zapytał "Co ty, k...a, robisz? W ch...a walisz?", na co drugi odparł wymijająco, że nie rozumie o co chodzi, na to pierwszy "Coś ci się, k...a, poj...o we łbie? Składasz przez notariusza (niezrozumiałe)? Ile, k...a, zapłaciłeś?", na to drugi odpowiedział, że 150 złotych, "K...a, jakbyś tak przez fundację to by było 3.000 złotych, k...a." Po tym nastąpiła jeszcze chwila podobnego dialogu i na koniec pierwszy pan powiedział na do widzenia panu drugiemu: "Odp...l się ode mnie. Ja wyp...m z tego, k...a." I tymi słowy dwaj starsi dżentelmeni rozstali się.