Przejście
Posted on Mon 19 April 2010 in Pamietniczek • 1 min read
Nie chciałbym umrzeć w mieście. Co za przyjemność. Albo w szpitalu - to właściwie synonim umierania w mieście.
Najlepiej w lecie, podczas letniej burzy, z krótkimi, głuchymi wybuchami dźwięków i werblami kropel. Za oknem niech się coś zieleni, zielenią soczystą, pełną. Niech świat mi zaśnie za oczami, w szumie wody, we mgle odpoczynku. W spokoju.
...
A na razie napierdzielanka codzienności. Skoki w prawo, w lewo, do góry i zwłaszcza na dół!
Postanowiłem i to się nie odstanie: sprzątam ten pieprzony bajzel w robocie. Wieszam coś na ścianie nade mną, coś na czym oko zawisa bezwiednie z miłością. Amen.