priam pam pam

Posted on Mon 05 June 2006 in Pamietniczek • 3 min read

Obejrzeliśmy wieczorem "Capote". Ładny film, a dla mnie ważny bo Capote był moim topowym pisarzem jak łaziłem po liceum. Pożarłem wszystko co się dało złapać, pamiętam jak dziwiłem się, że wszystko jest w bibliotece a książki praktycznie jak świeżo zakupione. Próbuję przypomnieć sobie tytuły: "Miriam", "Inne głosy, inne ściany" - opisy dusznego południa, naleśników z syropem klonowym i jakichś tajemniczych wydarzeń, o których nikt nie chce mówić, "Śniadanie u Tiffany'ego" - z Holly Golightly wiecznie w podróży, oczywiście "Z zimną krwią", no i tylko z opisów znane "Wysłuchane modlitwy" - ostatnia, niedokończona, przez którą odwróciła się od Capotego spora grupa przyjaciół bo zdradzał w niej ich sekrety.
Philip Seymour Hoffman, odtwarzający pisarza, nie pasował mi tylko w jednym - jest za duży na Capotego, za gruby. Ze zdjęć, które znałem i z opisów wynikało, że Capote był filigranowy, maciupki, delikatny. Jest taka anegdota o Capote'ym, który nie ukrywał swojego pedalstwa przez co budził zniesmaczenie w coponiektórych osobnikach, dziejąca się w znanej restauracji. Do stolika przy którym siedział Capote podszedł wielkiej postury aktor (cholera wie czy ktoś znany) i wyjmując z rozporka ptaka, zapytał Capotego czy ten mogłby mu się na nim podpisać bo chciał mieć autograf. Na to Capote oświadczył, że "nie gdyż się nie zmieści".
Najlepiej wspominam zestaw wywiadów jakie Capote przeprowadził z najsłynniejszymi w tym czasie ludźmi kultury. Wyszło to w Polsce chyba pt. "Psy szczekają", a zawierało m. in. rozmowy z Marlonem Brando (już po "Tramwaju..."), i z Karen Blixen ("Pożegnanie z Afryką") - te dwie utkwiły mi stałe w pamięci. Ah, był tam jeszcze obszerny autowywiad Capotego i coś o Tangierze co zawsze kojarzy mi się z prozą Burroughsa "Nagi lunch". W wywiadzie z samym sobą Capote zdradził, że najbardziej przeraża go tzw. przemoc werbalna - zawarta w słowach czy to wypowiadanych czy spisanych.
O dziedzic się obudził! Idę zmienić pampera!

Kirie! Ale śmierdziało!
Wyczytałem w prasie internetowej, że Rokita cieszy się, że PiS przestało go zaciekle i wściekle atakować. A ja głupi myślałem, że to jest odwrotnie. Naiwnemu wydawało się, że to gross prasy polskiej, lewicowej i lewackiej, wyżywa się na PiS-ie, a PO jeszcze tylko dodaje swoją "konstruktywną" krytykę stojącego z boku i szczującego swoje psy hodowcy. Ale ja głupi jestem i mnie się zdaje.
Prasie i telewizji, które po sukcesie PiS długo otrząsały się z niedowierzania, nie daruję jednego: wywierania presji na najmłodszych, co doprowadziło do sytuacji kiedy 10-letni chłopaczek zamiast interesować się meczem piłkarskim, zżyma się na nowego ministra edukacji albo powtarza za dorosłymi, że chce demokracji. I jeszcze tego, że wielu moich znajomych, którzy nigdy polityką się nie interesowali, zapytani o formację polityczną prezydenta mogli dać wahlarz odpowiedzi rozkładający się równo po istniejących i nieistniejących ugrupowaniach, nagle zaczeło utyskiwać na rząd Marcinkiewicza i Polskę Kaczyńskich. Plwam więc wam w twarze marne sługusy!

Kto ma do czynienia na codzień z WiFi i Windows czyli de facto z mega-ultra-faken-chujowym (pardon!) protokołem SMB ten wie, że można się bardzo zdenerwować. Ten badziew po prostu nie działa tak jak powinien. Albo raczej powiem, działa jak chce. A jak nie chce to mnie szlag trafia i jestem bliski (czasem) roztrzaskania o podłogę mojego PPC. "Żal, rozpacz i konfuzja' - jak powiedziałby stary Japończyk z powieści "Człowiek z wysokiego zamku". A ja muszę tego gówna używać bo nie mam alternatywy. Bo nie ma darmowego NFS-a na Windę.
W ym tygodniu postaram się zrobić serwer domowy ze starego laptopa. I będzie na nim FreeBSD z Sambą. Może to coś zmieni. Liczyłem wczoraj ile taki laptop działający 24hpd zżera kasy na prąd i wyszło mi, że przy zasilaczu 16V/3,6A i opłacie za kW/h w wysokości 14 groszy to będzie coś około 7 złotych miesięcznie. Mam nadzieję, że się gdzieś w liczeniu nie rąbnąłem.