Podział czyli brak natchnienia
Posted on Sun 26 November 2006 in Pamietniczek • 1 min read
Godżilla lekko wygrywa z Marcinkiem, a ja sobie konfabuluję, że to jednak niedobrze, że jest tak prawie po równo. Bo to znaczy, że ludziska są podzieleni jak Semici w Ziemi Świętej i że nie ma lidera. Idealną wydaje mi się sytuacja gdy w drugiej turze gross głosów dostaje jedna osoba, o której ta większość co oddała głosy sądzi, że (ponad polityką) jest dobrym gospodarzem. A tu co mamy? Walkę stricte polityczną, w której Warszawa to bastion partyjny od którego wszystko się zaczyna. A gdzie, cholera, podziało się zarządzanie? Wybory na prezydenta Wa-wy powinny być przetargiem, w którym wygrywa się za pomocą CV i listów motywacyjnych, a nie poparciem jakichś typków.
Marzy mi się lider, człowiek o nieposzlakowanej opinii na którego chciałby głosować zarówno PO-wiec, jak PiSiak czy lewak (tfu!) i bezideowiec. Marzenia w kąt poszły i dupa.