Krystyna Wifi
Posted on Tue 11 May 2004 in Pamietniczek • 2 min read
-Proszę Państwa! - Krystyna Janda powiodła wzrokiem po zebranych. -Proszę Państwa! Serdecznie dziękuję za tak liczne przybycie. Nie spodziewałam się. Głos jej lekko się załamał.
-Moje życie zawodowe zmusiło mnie do wielu lat wyrzeczeń. Z wielkim trudem udawało mi się w jednocześnie grać, reżyserować, rodzić i wychowywać dzieci. Ale nadszedł koniec tego niewolnictwa! Zaprosiłam was wszystkich tutaj by móc powiedzieć wam, przyjaciele, wrogowie, ludzie, że podjełam ostateczną decyzję o zakończeniu mojej kariery.
Szmer przeszedł przez tłum. Tu i ówdzie, damy o słabych nerwach zmiękły nagle w kolanach, a stojący obok nich dżentelmeni łapali je w połowie lotu do ziemi, porzucając kieliszki z szampanem.
-Stoję ostatni raz na scenie. Stoję na nogach, które nie należą już do mnie. - Krystyna popatrzyła na swoje nogi -Postanowiłam ostatni raz dać coś światu z siebie i jednocześnie uniemożliwić sobie samej odwrót z obranej nogi. Przepraszam, z drogi.
-Postanowiłam oddać obie swoje nogi beznogiej, jak dotąd, anonimowej artystce z Łodzi, pani Anieli Kurzepie. Aniela, która jest moją przyjaciółką, obiecała mi, że zrobi z nich właściwy użytek. Że staną się piękną rzeźbą! Dziękuję Anielu!
Rozległy się brawa.
-Panie doktorze! Panie doktorze! Możecie już zaczynać? - Janda krzyknęła do kogoś z boku sceny.
Zza filara wyszło czterech rosłych facetów w kitlach. Najwyższy z nich trzymał w ręku potężny tasak, srebrzący się nieskalanie w słońcu. Otoczyli Krystynę Jandę szczelnym murem. Gapie wspinali się na palce by móc coś zobaczyć, ale podobnie jak fotoreporterzy, widzieli jedynie wznoszącą się rytmicznie i rytmicznie opadającą rękę z tasakiem. Ze środka owego muru pleców dobiegało kwiczenie.
Chwilę potem dwóch facetów odwróciło się przodem do publiki, zasłaniając to co działo się za ich plecami. Pozostałych dwóch, w tym ten z tasakiem, poszło za scenę wlokąc coś za sobą. Dwaj stojący murem rozeszli się na boki.
-Kocham was! - Krystyna Janda stała między facetami. Była dużo niższa, a spod obszernej spódnicy wystawało kółko ze szprychami. -Kocham was i dziękuję! Żegnajcie!
p.s. Wmówili ci, że Wi-Fi będzie lepsze.