jędruś

Posted on Wed 14 September 2005 in Pamietniczek • 1 min read

Z życiorysu pewnego kandydata na prezydenta:

Do mszy zaczął księdzu służyć mając pięć i pół roku. Ministrował w kościele parafialnym świętego Stanisława Biskupa i Męczennika w Stowięcinie. Był najmłodszym ministrantem, plątał się w nakrochmalonej komży, ale szybko opanował tajniki liturgii. Przez wiele lat, aż do ukończenia ósmej klasy, jego dzień zaczynał się mszą w kościele o siódmej rano. W adwencie, gdy odprawiano roraty - o szóstej. Sprzed ołtarza biegł prosto do szkoły. Chyba, że był bardzo chory.

  • Było więcej ministrantów, ale jak ksiądz organizował jakiś konkurs ze znajomości liturgii, zawsze wygrywałem. Rodzina była bardzo wierząca i praktykująca. Do pewnego okresu mojego życia uważałem, że zostanę księdzem.

Na przykład, ksiądz pytał ministrancką gawiedź: ,,Czymże jest Eucharystia?" I już mały Andrzejek rwie się z odpowiedzią: ,,W Eucharystii sam Chrystus jest na ołtarzu obecny w swoim Ciele i w swojej Krwi". ,,A jakże jest on w niej obecny?" - docieka proboszcz. ,,Nie fizyczną, jak niegdyś na ziemi, lecz sakramentalną obecnością!" ,,A gdzież On jest?" ,,Każda konsekrowana hostia jest Chrystusem prawdziwym, bo każde Przeistoczenie sprowadza Jego substancjalną obecność".

A gdyby ksiądz dalej pytał o ową substancjalną obecność, mały Andrzejek pewnie dałby mu taką odpowiedź, którą sam ksiądz proboszcz wbił mu do głowy; ,,Kto ciekawie wpatruje się w Majestat, przytłoczony będzie ogromem Jego chwały. Czego zrozumieć nie możesz, powierz bezpiecznie wszechmocnemu Bogu".

Quiz: o kim mowa?

p.s.
Dziękuję Konradowi za urla.