Informatyk bez Alka
Posted on Wed 28 June 2006 in Pamietniczek • 1 min read
Wygląda na to, że informatycy, zakładowi i o studiach, nie wyginą przez Alzheimera. Gimanstyka mózgowa hamuje rozwój choroby. Spowalnia ale nie chroni całkowicie - jak napisano w Polityce - pewien wykładowca, świetny szachista, potrafiący kalkulować do ośmiu ruchów naprzód zmarł w dwa lata od pojawienia się pierwszych problemów z pamięcią. Sekcja wykazała, że zabił go Alek. Pocieszające jest jednak to, że gdyby nie codzienne łamanie głowy padalibyśmy jak muchy.
Informatyk zakładowy używający Ms Windows ma zatem większe szanse od leniucha z BSD czy Linuksem - wciąż musi coś wymyślać i kombinować, żeby działało i to działało tak jak ma działać, a nie jak wymyślili to ci z Ms. Muszę zatem zrewidować mój wcześniejszy post, żeby Gates płacił za wczasy rehabilitacyjne. Wydaje się, że osiągniey został status quo: płaci się ogromny haracz za soft Ms ale pieniądze te w rezulatacie są zapłatą za dobre zdrowie.
Dzisiaj mam rozmowę kwalifikacyjną w Aficie. Ciekawe jak mnie potraktują, nie biorę ze sobą żadnych prac, nic a nic. Muszę mieć język giętki.
Noc była fatalna. Dziedzic zagubił swój ulubiony smoczek, przez co miał schiza, że nie może spać i nie spał. O 1-szej w nocy panowie od przekopywania Warszawy postanowili pojeździć trochę ciężarówkami pod oknem lecz wcześniej tłukli jakimiś łańcuchami o burty tych pustych ciężarówek. Hałas jak w kopalni.
Kupiłem Minii, w ramach prezentu z okazji znalezienia pracy, książkę Oriany Fallaci "Coś tam coś tam tytułu nie pamiętam". Kurde, mały wyłączył alarm, muszę lecieć na dół o samochodu...