Hienia - taki piesek łysawy

Posted on Fri 13 October 2006 in Pamietniczek • 2 min read

Czemuż ja tak "redaktora" Lisa nie lubię? - dotknęła mnie ta myśl i trzyma. Zwracać uwagę na niego zacząłem właściwie wtedy gdy przeszedł z TVP do TVN, bo dziwiło mnie że jest jakaś "gwiazdka" co jej nie znam. Od początku coś mi się w gościu nie podobało, a teraz, gdy się nad tym zastanowiłem głębiej wiem, że to jego wygląd cholernego lizusa. Lis ma mordę typowej szui klasowej, nawet jest z deka podobny do Parylaka - syna peerelowskiego milicjanta, który po maturze oberwał kilka kopów od kolegów z klasy właśnie za lizusostwo. To twarz dzieciaka, który, gdy cała klasa zwieje na wagary, zostanie w ławce i zdziwionej pustą klasą wychowawczyni powie, że "oni uciekli proszę pani".
Myśli o Lisie wzięły się z czytania Łysiaka, który poświęca mu co jakiś czas krótkie fragmenty swej najnowszej książki. Uświadomiłem sobie podczas czytania kolejnego, że gdybym został poproszony o notki biograficzne o Lisie i o Łysiaku do polskiej Wikipedii, przy Lisie coś bym nagryzmolił - krótko: urodzony, TVP, TVN, Polsat, dwie nudne książki - zaś przy Łysiaku wysiadłbym. Krótko się nie da! Człowieka o tak potężnej wiedzy nie potrafię streścić. I tknęło mnie, że krótkie notki o wielkich ludziach zawsze wydają się niepełne, zato paroma zdaniami da się streścić "liska" całe życie.

Fuchy są jak nieszczęścia - zawsze chodzą parami. Jak człowiek ma wolne moce przerobowe to się nic nie pojawia na horyzoncie. Gdy zaś zza winkla wychyli nos jedna okazja do zarobku, zza drugiego rogu natychmiast wyskakuje druga. I nie można ich ze sobą pogodzić bo mają identyczne "tajmingi".