Dzwoni Michnik do Lenina

Posted on Thu 06 April 2006 in Pamietniczek • 2 min read

Przypomniał mi się kawał z komuny ale może zrobię parafrazę:
Podchodzi mały chłopiec do Michnika i milicjanta, którzy stoją na rogu ulic z psem. Chłopaczek schyla się zagląda psu pod ogon. -Czego tam szukasz? - pyta Michnik. - A nic. Tata mi powiedział, że tu stoi pies z dwoma chujami.
Naprawdę nie mogę się doczekać aż Michnik kopnie w kalendarz, tak jak niedawno Kur(w)oń, mam nadzieję że zaliczy glebę przede mną.

Podobno Michalkiewicz ma jakieś kłopoty bo zacytował jakieś słowa z książki Normana Filkensteina "The Holocaust Industry". Nie dziwi nic. Robiący interes na grobach braci Żydzi są wyjątkowo obraźliwi. Też miałbym poczucie winy gdybym na grobie ojca otworzył stragan z dewocjonaliami.

Od dwóch tygodni pracuję na O2, sprzęt ma 180MHzowy procesor R5000 i tylko 256MB RAM-u, a jednak Linux móglby mu pozazdrościć "responsywności" GUI. W jakiś dziwny sposób prawie nie słychać swapowania na dysk. No owszem, zrobienie intesywnych pamięciowo prac pod GIMP-em wymaga wyłączenia Mozilli ale to nie dziwi praktyka pracującego na PC z AthlonemXP +1800 z 600MB RAM. Mozilla może zeżreć dowolną ilość risorsów. Jednak ten komputer mnie zadziwia. Jest genialnie wymyślony. Znalazłem informację jak tanio przerobić go na 600MHz maszynę ale to niestety wymaga wymiany płyty głównej, a tu kasy brak. Całkowicie. Postanowiłem wyprzedać co tylko się nazbierało od PeCetów i albo będzie upgrade, albo uzbieram na Octane. Marzy mi się 2-procowa maszynka z 1GB RAM-u.

Struktury w C++ wygladają miodnie.

W życiu bym nie pomyślał, że przy strzelaniu może się zdarzyć coś co nazywa się zaciągiem. Zdarza się to wtedy gdy odpalimy broń ale strzału nie ma. Pod żadnym pozorem nie należy wtedy otwierać komory przez kilkanaście sekund. Może się zdarzyć strzał opóźniony, i kłopot gotowy. Albo taka drobnostka, że w noszonym długo w kieszeni naboju mieszanka miotająca może się rozkruszyć na drobniejsze kawałki. A drobne kawałki palą się szybciej. Szybsze zaś spalanie to większe ciśnienia w lufie. W ekstremalnych sytuacjach strzelanie z takiej przenoszonej amunicji może prowadzić do rozerwania lufy.
Tak przy okazji zaczałem się zastanawiać jak to było, że gdy byłem szczeniakiem non-stop miałem dojście do ostrej amunicji. Zawsze jakieś kulki miałem w szufladach, ukryte przed rodzicami. Więcej nawet, miałem kilka kostek trotylu, który wymieniłem na wałeczki prochowe. A teraz? Gówno.