A i M - z planu boju, z bitwy sceny

Posted on Thu 03 December 2009 in Uncategorized • 1 min read

Spędziłem już prawie dwa tygodnie razem z Minią i naszymi dwoma huncwotami. (Słowo huncwot poznałem z komiksu Kajko i Kokosz w Kosmosie, pamiętam).
Czasem to mordęga, obaj goście tak dają, że pod koniec dnia jestem wykręcony jak mokra szmata. Ale się nie żalę bo to fajne chłopaki. Ładnie się bawią.
Mikołaj buduje cyrk, czyli nakłada koc na krzesła i fotele, po czym włażą z Antkiem do środka i... gapią się przez nogi na świat na zewnątrz. Coś w tym musi byś skoro mogą to robić przez kilka minut.
Zostałem wczoraj przyłapany: odkryłem, że spaliła się żarówka w lampce Mikołaja ale nie chciało mi się jej wymieniać. Miki przed snem pstryknął włącznikiem i usłyszałem "tato musisz wymieć żarówkę!". Musiałem. Wziąłem długi, cieńki śrubowkręt i wspiąłem się na drabinę, żeby mieć wolne ręce zagryzłem wkrętak w zębach. Po chwili usłyszałem z dołu "Tato, jesteś wąsaty!". Minia mało się nie opluła ze śmiechu.
Dziś z kolei spytałem Mikołaja kim jest dla niego Antek.
"Pracownikiem" - odparł starszy koleżka.
"A ile mu płacisz?" - spytałem znowu.
"Pięć złotych".
"A ile Antek pracuje u ciebie?"
"Siedem"
"A co on robi przez te siedem godzin u ciebie?"
"Świniuje".