Z całą stanowczością

Posted on Thu 01 April 2004 in Pamietniczek • 2 min read

Ignatz ma wielką zaletę - jest nią stałość charakteru i zwyczajów. O ile o charakterze nie będę się wypowiadał (na razie) bo z nim nie sypiam więc mi on bardziej obojętny, to zwyczaje chętnie zdradzę na tyle na ile udało mi się je pojąć.
Alkohol w ręce Ignatza nie jest czymś wyjątkowym. Zdanie to nie oznacza jednak Ignatza uzależnienia od alkoholu, a jedynie jego doń podejście. Podejście jest lekkie, ot sprawa jasna jest - chodzi o to, żeby się delikatnie i w kulturalnym gronie napierdolić.
Gatunek alkoholu ogrywa znaczenie, z pewnością większe niż jego ilość. Zazwyczaj jest to Wyborowa, ta czysta. Piszę czysta bo ze zdziwieniem niedawno dowiedziałem się, że są smakowe odmiany naszego skarbu narodowego. Francuzi nie próżnują. Z jeszcze większym zdziwieniem zauważyłem jabłkową Wyborową w ręku Ignatza ale było to raz i od tamtej pory się nie powtórzyło więc mu wybaczam.
Picie wódki nie stanowi żadnego rytuału i to jest piękne. NIe ma tych cholernych, wiejskich przestojów kiedy to zebrać musi się gromada by wspólnie machnąć ku sobie kieliszkami i zrobić to co ludzie kulturalni, czytaj: Ignatz i ja, robią naturalnie, żeby nie rzecz: odruchowo.
Wóda jest po to, żeby się napić,a raczej żeby ją wypić - bez wznoszenia toastów i kręcenia łokciami. Bez pikantnych powiedzonek.
W trakcie picia ogląda się ruchome obrazy. Czasem jest to występ jednego z pijących, coraz cześciej z powodu wieku,występy telewizyjne lub DVD. Występ DVD jest najciekawszy bo można pokazać, po wielokroć, scenę która zdaniem Ignatza zasłużyła na jakąś bliżej nieokreśloną nagrodę. Nie na Oskara zdaje mi się, choć pewności nie mam, bo Ignatz zbyt często o Oskarach nie mówi więc niby skąd kurwa mam wiedzieć? Przyjmijmy, że jest pozłacana flaszka Wyborowej, na której ktoś zamiast napisu "Wyborowa" wykonał "Ignatz" i flaszka ta podświetlona i na niewielkim cokoliku kręci się jak ta lala czekając na wręczenie.
"Złoty Ignatz" został ostatnio wręczony scenie z filmu sensacyjnego w którym grają Al Pacino i Bobi de Niro. Ty będziesz wiedział Czytelniku, bo Ignatz mi powiedział, że jest tylko jeden taki film.
W owej scenie, która dodatkowo zasługuje na jakąś nagrodę bo spotykają się w niej obaj wymienieni osobnicy i to twarzą w twarz i to też jest wyjątek, de Niro rozmawia z Pacino o czymś tam co wcale chyba nie jest ważne dla fabuły ale podobno, słowa Ignatza a ja mu wierzę jak mojemu prezesowi, o fakcie że się obaj chujki spotkali tak blisko i że obaj przecież wiedzą, że są chodzącymi legendami i najprawdopodobniej obecnie najlepszymi aktorami na świecie nie licząc Pazury i Lindy.
Tak to mniej więcej pamiętam po drugim drinku, bez śmiechu, tym z Fantą - co za gówno!
Powtórzmy więc jeszcze raz dla utrwalenia i z całą stanowczością - DRINK Z FANTÄ„ TO ŁAJNO!