Wspomnienia z korytarza

Posted on Sat 17 January 2004 in Pamietniczek • 2 min read

Tydzień temu (bo dawno nie pisałem) wychodząc z firmy natknęliśmy się, ja i Dyzio, na Żyda.
Człowieczek mały, z mycką nagłowie i komórą przy uchu przechadzał się skulony pod naszymi drzwiami.
Zachowaliśmy się uprzejmie zatrzaskując stanowczo drzwi za sobą. W końcu nienawiść do Żydów wysysamy z mlekiem matki. Ja, że język mam niewyparzony, opowiedziałem Dyzio o męczących rozterkach. A były takie:
czy Żyd ubierając się w ortodoksyjne ciuchy (a ten właśnie takie na sobie miał: myca, fartuch z frędzlami, pejsy, broda) w czasach terroryzmu nie stanowi zagrożenia dla innych?
No, bo przecież jeden z drugim pojeb islamski nie patrzy gdzie ateiści czy inne zwierzaki tylko łupie swą bombką byle bliżej Żyda. Fakt, że Żyd pokazuje się w takim budynku jak nasz już wystarczy bo całe to gówno zmieść z powierzchni ziemi. Nie mówiąc już o tym, że w końcu właścicielem całego tego pierdolonego WFC (jakby ktoś nie wiedział Warsaw Financial Center) jest Żyd. (kto nie wierzy niech spyta Rolanda)
Skoro więc Żyd błąka się pod drzwiami to trzeba być idiotą by się nie przejmować. Pierwszym odruchem jest wynalezienie sposobu na opuszczenie budynku w razie jazdy jaka miała miejsce 11 września 2001 W WTC. Ale czy ktoś się zajął w ogóle analizą całej katastrofy? Jakie mieli sznase ludzie odcięci od wyjść ewakuacyjnych? Skoczyć z *dziesiątego piętra. Plask, plask!
Spadochron odpada, za duży, za mała wysokość, może z 30-go mogłoby się udać.
Lina? Owszem, ale nie ma jej za co zaczepić. Zresztą, okna wytrzymują 80kg nacisku na cm2 więc, żeby je rozdupczyć trzeba przywalić jakimś kantem metalowego biurka. Słabowykonalne.
Schody? Nie rozśmieszajcie mnie. Podczas próbnego alarmu schodziełm ponad 5 minut a i tak było luźno bo większość ludzi olała. Też chciałem to olać bo w próbne alarmy nie wierzę ale ciekawość wygrała. Z ciekawości została czarna rozpacz i czerwona czapeczka przewodnika.
Jak pierdolnie coś w to zasrane WTC to FAKT i TVN będą miały używanie. Nie mam komóry więc nie ngram ostatnich słów do żony. Polecę, jeśli uda się zbić szyby, w krótką przepaść ulicy. Jeśli nie - wokalista kontrowersyjnej grupy muzycznej nazwie mnie hamburgerem.
Takie o to myśli zakłębiły mą głowę po spotkaniu z ortodoksem. Myślę teraz sobie, że to nie bieda tak robi z ludźmi. Że to religia w połączeniu z biedą i interesami. Atomówka w tamten kąt Ziemi ukoi konflikty. Zakładam Partię Atomowego Wyrówniania Szans. To się sprzeda w Newsweeku - to PAWS.