Wreszcie wreszcie hurra
Posted on Fri 25 November 2005 in Pamietniczek • 2 min read
Stoi co ma stać. Wreszcie. (bez podtekstów proszę) Po kilku dniach nauki jak kompilować porty w OpenBSD, wreszcie umiem używać FLAVORS. Ponieważ historia jest ważna dopisałem miniartykulik do "Szwajcarskiego scyzoryka", będzie dla mnie i dla potomnych.
Poza tym wszystko gra. Mały rośnie jak na drożdżach i żona mnie kocha. Acha, schudłem już 15 kg czyli spadłem poniżej magicznej stówki. Nie ma się co cieszyć, bo większość swetrów na zimę wisi na mnie jak na strachu na wróble, a niektóre spodnie przypominają żagle.
Pan parkieciarz ostatecznie się rozchorował, z przepracowania, bo zaiwania sam, albo z prawdziwej grypy. Z ust jego padła zachęta, żeby szukać zastępcy ale nie będziemy się aż tak bardzo spieszyć, w końcu zastępcy mogą z nas zedrzeć skórę, nie?
Rudi pytał się o deweloperkę na swojego Pocketa ale ja nic nie zrobiłem w tej sprawie, tyle że naszła mnie myśl o Pythonie. No i aż sobie go dziś zainstalowałem z tego wszystkiego, Pythona nie Rudiego, wraz z Tkinterem i, proszę bardzo tak ładnie pomyka, że naszła mnie kolejna myśl czy by nie przeport/poprób/ować[1] qv.py[2], który jest w Tkinterze napisany. Ale zanim się za to wezmę muszę wyczaić czy z Looxa jest w ogóle możliwość plucia prostymi komendami po serialu i czy ew. można mountować cyfraka po USB. Bardzo w to wątpię ale... trza jechać, a nie stać.
[1] Z tym portowaniem jest tak, że niedawno jak znów bawiłem się DesktopBSD to szukałem sterownika do touchpada Synapticsa. Natknąłem się na taki sterownik przeportowany na FreeBSD przez kolesia, który sam o sobie pisał, że prawie nie zna C, a sztuka mu się udała. No to kurde poczułem się miałki i żałosny.
[2] Taki sofcik do sterowania Casio QV3000Ex po serialu. Montowałem dzięki temu poklatkowe filmy.
W taksówce w radiu podłsuchałem Trójkę jak rozmawiali z Marią Czubaszek i Dobrowolskim na temat humoru. I Mister Dobrowolski powiedział, że dowcip na własny temat to piękny i ulotny moment, kiedy człowiek potrafi pokazać nie tylko sobie samemu, że nie jest znowu taki bardzo ważny jak to się na codzień może nie tylko jemu wydawać. Dobrowolski wyraził to pięknie i ulotnie, co poświadczam niniejszą, kaleką interpretacją.