Wieża Babel czyli samotność w sieci zła
Posted on Mon 28 May 2007 in Uncategorized • 2 min read
Skończyłem druga część "Wieży Babel" Sergiusza Piaseckiego. Każda postać tej powieści, która jest szlachetna, ma czyste intencje i gotowa jest poświęcić się dla innych jest samotna. Ludzkie szakale, świnie, bydło zbija się w kupy. Występuje stadnie. Nie koniecznie myślę tu o szaulisach, bolszewikach czy gestapowcach. Nie każda komórka AK składała się ze świętych.
Wpadłem na myśl, że skoro jakaś tam ciotka Szechterowa blokuje wydawanie dzieł Józefa Mackiewicza w Polsce, należy założyć tajne stowarzyszenie. Ze składek kupić po jednym egzemplarzu każdego wydanego dzieła pisarza, zeskanować, zOCR-ować, popracować nad korektą i udostępnić w Sieci przez Bittorrenta lub w innym P2P. Kilka lat, odpowiednia propaganda szeptana i pani Szechter zostanie zneutralizowana starą, partyzancką metodą. Co? Zły pomysł?
Czy znajdę się w "wątłym panteonie" leszczy obok Mellera, tego z Playboya co wszędzie ze sobą wozi misia i każdemu o tym opowiada, jeśli przyznam się, że będąc małym chłopcem, w podstawówce, przeczytałem wszystkie przygody Karolci, tej od koralika co spełniał życzenia? Nie chodzę i nie rozpowiadam tylko przypomniało mi się bo kupiłem płytę z Kowalewskim czytającym "Dolinę Muminków" - mój kultowy serial książkowy. Zaposiadam wciąż niektóre tomy, tak zczytanie, że lecą z nich kartki jak karty z talii w rękach magika.
Na Allegro namnożyło się leni, którym nie chce się wpisać w Google nazwy przedmiotu by uzyskać dokładniejsze dane. Potem taki wysyła mi mejla z pytaniem czy ten dysk SCSI ma złącze 80-pinowe, jakby było jakieś inne w tym typie, i liczy że odpowiem.
A jutro na Allegro ląduje moja Amiga CDTV. A turbo do niej sprzedam oddzielnie.
Na razie brak mi czasu by zlepić palce w moim pierwszym odlewie gipsowym ale w końcu to zrobię, a wtedy zapodam fotki dla potomnych.
Obejrzałem kątem oka, czyli prawie nie film polski pt. "Dlaczego nie". Żenująca fabuła i aktorstwo. Warszawa jak metropolia i piękna. Gdybym obejrzał ten film w kinie w Stalowej Woli pomyślałbym, że Wa-wa to niebo nad Nowym Jorkiem. Ale żyję w Warszawie i wiem, że dowozicielatorzy nie rozkładają dowiezionych dań, a fruwanie na paralotni nad miastem jest debilizmem oraz że nikt nie daje zleceń na spot reklamowy debiutankom z ASP.