Syn dżinsowego gnoma

Posted on Fri 13 May 2005 in Pamietniczek • 2 min read

Przypomniało mi się jak z Ignatzem i Skupą zaprosiliśmy do Radiostacji syna Kuronia, tę zwalistą, chrząkającą kupę mięsa która od czasu do czasu pokazywała się w TV w kuchenym garnirunku. Kuroń Jr. ma wygląd obleśny, kojarzący mi się z karpiem w galarecie przyniesionym w 5 dni po weselu do pracy, żeby się "nie zmarnowało". Raz pokonał sam siebie opowiadając historię z "głębokiego PRL-u" jak to mimo, że w sklepach nie było mięsa udało mu się ugotować wspaniały bigos i wkładkę mięsną dla znajomych Francuzów, którzy byli tym tak zachwyceni, że nie mogli uwierzyć w kryzys w Polsce. Hm... to co napisałem, przez swoją skrótową formułę, jest bardziej atrakcyjne w czytaniu niż przydługawa historyjka jaką zafundował Kuroń Jr. w telewizji. Kurna, znowu mi nie wyszło...
Ale, ale... przypomniało mi się jak podczas audycji zaczaiłem się z niewinnym z pozoru pytaniem. Wpierw odczytałem Juniorowi przepis na rybę, przepis ściągnięty ze strony domowej dyrektora Radiostacji, a potem poprosiłem o komentarz. Na żywca. Junior, mówiąc delikatnie, zgnoił autora przepisu, zmieszał ze starym pasztetem i pozieleniałą kiełbasą, twierdząc że tekst ten pisał dyletant, który na sztuce gotowania nie zna się kompletnie.
Po audycji, do Kuronia podszedł dyrektor, który oczywiście wszystkiemu się przysłuchiwał. Z pąsem na gębie zaczął tłumaczyć, że sosy, że przyprawy, że oczywiście. Junior szybko zorientował się, że przesadził i że owszem, wprawdzie tak ale jednak siak. A ja miałem polewanie. Dyrektor okazał się kolesiem z klasą bo... pogroził mi palcem i tyle. Zero konsekwencji. Zresztą co właściwie mógł mi zrobić? Kasy tam nie zarabiałem. :)