otrzep
Posted on Wed 19 July 2006 in Pamietniczek • 2 min read
Tropię informacje o własnoręcznym robieniu książek. I wytropiłem dzięki del.icio.us. Pod latarnią najciemniej. Porobiłem już impozycję i składki za pomocą pstops-a. Stwierdziłem też, że nie ma dobrego polskiego artykułu "w tym temacie" więc jak tylko uda mi się dokończyć zamysł to go napiszę, okraszając zdjęciami. Takich projektów miałem już tysiące więc nie liczyłbym na zbyt wiele i zbyt szybko. Chociaż... ostatnio się zmieniłem. Z deka. Trochę. Ciut. Niewiele.
Mam jeszcze inny pomysł, który być może, ale mało, trochę, ciut i niewiele, ma szanse przynieść pieniądze. Ale mało pieniędzy, ciut, trochę i z deka. Tłumaczenie pewnej książki bo mnie ciągle zaczepiają ludzie w pracy pytając czy to ja napisałem TE wszystkie książki. Nie znają mnie, gdyby znali wiedzieliby, że to nie moja broszka.
Uruchomiłem AARON-a, czyli artystę elektronicznego. Ciekawostka to raczej niż coś zachwycającego. Wprawdzie program tworzy rysunki ale [ma]tematyka jest monotonna: portet lub matrwa natura. Jak portret to postaci podobne do siebie, tło z reguły czerwone; jak martwa natura to jakaś donica z kwiatem. Wszystko pomalowane "wirtualnymi plakatówkami" z wyraźnym konturem. Kolorów ilość niewielka, pewnie ze względu na moce przerobowe, które rosłyby w miarę przybywania barw. Słowem: rozczarowanie. Pozostaje poczytać eseje twórcy AARON-a, a jest tego trochę - w końcu pisał ten soft prawie 30 lat.
Jutro dostanę do czytania najnowszą powieść Wolskiego, tytułu nie pamiętam. W międzyczasie na Looxie poczytałem sobie "Agenta dołu" ale... nie zachwyca. Taka... literatura do "Powtórki z rozrywki" z PR3 - pewnie przez skojarzenie bo kiedyś Wolski często tam się pojawiał. Wolę już Lewandowskiego.
Brnę nadal po meandrach "Practical Common Lisp". Dojeżdżam juz do makr i robi się gorąco. Na razie ćwicze się w zamykaniu nawiasów i odwrotnej notacji polskiej. idzie mi nieźle ale do pisania prorgamu jeszcze daleko.
Od poniedziałku Minia pracuje. Idzie jej opornie bo ma naprawdę OGROMNIASTY projekt do zrobienia, więc zanim zacznie musi zgromadzić mnóstwo informacji. A to jednocześnie w okresie gdy musiała zostawić Dziedzica w domu. Podziwiam ją po cichu.
A Dziedzic bawi się z Marysią. Szybko dopasował się do nowych warunków, trzeba tylko pamiętać przy wychodzeniu z domu, żeby nie widział zatrzaskujących się za nami drzwi. Mówi coraz więcej, dla przykładu w poniedziałek rano na moje pytanie "No co tam koleżko?" odpowiedział: "Nie potrafię wyartykułować swoich potrzeb", albo coś w tym stylu, i trzepnął ze złością w obudowę lodówki. Mamy z nim niezłe polewanie.