Ogólne słońce dookoła

Posted on Sat 07 January 2006 in Pamietniczek • 2 min read

Jesteśmy uratowani, wyszło słońce! Od kilkunastu, a może kilkudziesięciu dni, nad Warszawą wisiały niskie chmury więc słońca nie było i zaczynałem się bać, że już nie wyjdzie do końca zimy. Ludzie zaczęliby w końcu wariować, na pewno ktoś kogoś zamordowałby, być może siebie, a wszystko przez brak światła na skórze. No ale już po krzyku. Przy okazji mróz, czyli fajnie, czyli będziemy zdrowi. Z tym mrozem to jest niezła jazda, że może zarówno szkodzić ale i pomaga. Starzy ludzie mówią, że w duży mróz mniej się choruje. Czy wiąże się to jakoś z wirusami, które w niskiej temperaturze na pewno są mniej aktywne? Hajaszek wie. A'propos : mama Minii uczęszcza na krioterapię, wczoraj opowiadała na czym to polega. Ubrani w szorty i tiszerty delikwenci wchodzą do komory kriogenicznej w której utrzymywana jest temperatura ok. -100 stopni C. Pierwsze odwiedziny trwają ok. 1 minuty. Przeżycie podobno niesamowite i trudne do opisania, czas niesamowicie zwalnia. Po wyjściu jeszcze 20 minut ćwiczeń i do domu. Mam ochotę jakoś się wkręcić do takiej komory, żeby sprawdzić jak to jest. Tylko jaką chorobę trzeba wymyśleć w tej mojej przychodni, żeby się wystraczyli i dali skierowanie?

Wczoraj w nocy ciekawa rozmowa do 2-iej. Masowałem plecy Minii, a w podkładzie puściłem DivXa z dokumentem o LSD. No i przy okazji zaczęła się gadka o substancjach psychoaktywnych, w której Minia reprezentowała stanowisko "nie potrzebuję i nie rozumiem tych co potrzebują", a ja "jestem ciekawy i mam tego typu doświadczenia". Długo rozmawialiśmy, a skończyło się to moim nielotem w kosmos: gdybyśmy wygrali kilkadziesiąt milionów pieniędzy to podobno chciałbym polecieć w Kosmos, a Minia kategorycznie oświadczyła, że mam rodzinę i takie ryzyko jest nieuzasadnione i mam zostać na Ziemi. Trudno. Zostaję. :)

Uczę Dziedzica gry w Kreta na jego malutkim laptopie. Ciężko idzie, bo na razie ulubionym zajęciem jest zamykanie klapy.

9:05. Idę zrobić mu mleko.