Nigdy nie ufaj sobie
Posted on Fri 25 August 2006 in Pamietniczek • 1 min read
Nigdy nie wychodź na instalkę bez laptopa, cedeka z Linuksem lub FreeBSD, bez kabelka sieciowego i bez mózgu. Ja się wybrałem i pożałowałem. Teraz już po wszystkim, udało się ale było słabo. Zmieniłem w ruterze Wifi sposób szyfrowania. Spoko, prosta rzecz przerzucić się z WEP na WPA-PSK, ale kurde trzeba też pamiętać o filtrowanych MAC-ach. Efekt? Po zmianie, komputerek domowy nie może zapiąć się do ruterka bo nie ma ServicePacka 2 czyli brak mu wpa-supplicanta kumającego WPA. Supplicanta czyli SP2 nie ściągnę bo się nie zapinam. Zmian w ustawieniach rutera moge dokonać z Looxa ale... właśnie zapomniałem o filtrowaniu MAC-ów czyli... nie zapnę się. I tak w koło-macieju. Musiałem znieść po schodach blachę, podłączyć na zimno w ruter i dopiero pojechałem. Teraz dygam auaktualnienia.
A tak w ogóle to siedzę w najmistrzowskiej dzielnicy w Polsce czyli na Kabatach. Fakt, cicho tutaj ale kurde sąsiedzi zaglądają w okna. Las jest ale obok, i obok dwa miliardy sąsiadów, okno w okno. Jakoś tak ciasnawo, płasko i zero drzew, mimo że las (ale obok). Czuję się zaszczuty i pilnowany, inwiligowany i zepchnięty na margines. Pyrgam po klawiaturze Logitecha, która nie ma zwykłego INSERTA (ukryty jest więc się ciężko copy&pastuje) i jest w ogóle porąbana jak indiański bęben. Nie wracam do biura bo mam tutaj spokój i mogę dokończyć procedurę w mySQL-u, którą zacząłem rano gdy jeszcze Dziedzic spał.
Kończę bo aktualizacje automatyczne chcą mi zrebootować blachę. Papa, biedny pamiętniczku.