lewak

Posted on Mon 14 August 2006 in Pamietniczek • 1 min read

Wczoraj przyszła wiadomość, że zmarł wujek A. Nie utrzymywaliśmy jakichś specjalnie zażyłych kontaktów, więc żalu właściwie nie ma. Wujek A. to był niezły "freak" - miał niesamowite zdolności manualno-inżynierskie. Potrafił budować maszyny - tokarki, frezarki i inne, ale największą jego namiętnością było latanie i skakanie na spadochronie. Wyskakał mnóstwo godzin, nie znam się na tym ale wiem, że miał odznaki za zaliczenie jakichś totalnych ilości. Zresztą jak na prawdziwego maniaka (w pozytywnym znaczeniu t. s.) przystało, doprowadził się miłością do skakania do częściowego inwalidztwa. Raz złamał przy lądowaniu nogę w kostce, nie wytrzymał rekonwalescencji i zanim się porządnie zrosła skoczył i... rozwalił ją powtórnie, z tym że na amen. Potem już tylko kręcił się wokół lotniska w Turbii, latał balonami, samolotami i ostatnio motolotniami. Wujek A. w wojsku służył w jednostkach desantowych więc w 1956 roku "najechał" Węgry. Opowiadał mi kiedyś, po kilku głębszych, że nawet raz wystrzelił tam z kałacha w powietrze. Jego to śmieszyło, mnie mniej bo jednak inaczej patrzę na te sprawy - a on był wtedy młodziakiem.

Boli mnie z deka prawe ramię, od myszki. Przełożyłem gryzonia na lewą stronę stołu i pomykam. Co ciekawe, od pierwszego kliknięcia pomyślałem o przekonfigurowaniu myszki na taką dla mańkutów bo mi jakoś tak pasuje. Jeszcze mi łapsko lata ale nie jest źle.