Najcudowniejsza (babskie słowo) rzecz chwilowa na świecie: zrobić ukochanej coś do picia, siąść na przeciw i patrzeć jak nie widzi, że ma błyszczące, piękne oczy.
Od kilkunastu minut myślę nad stworzeniem fajnego drinka dla Minii. Drink musi być słodki, mieć chociaż nutę czekolady lub kawy i nie zmulać. Mam nawet zaczątek, tylko muszę porobić eksperymenta: kawa - ale czy schłodzona, czy gorąca?, do kawy wlany krupnik - ta miodowa wódka, dla słodkości i aromatu, i do tego może jeszcze skondensowane mleko, nie wiem... cholera, czegoś mi brakuje. Do pomyślenia.
Nie chcę zapeszyć ale może uda się załatwić transport VAX-ów z Kielc. Ugh!
Mam kolegę, który jest urzędnikiem - nie napiszę więcej bo nie mogę po prostu rozpowiadać takich rzeczy, jeszcze ktoś przeczyta, coś skojarzy, coś się komuś nie spodoba, w tej Polsce to możliwe, i narobię człowiekowi problemów, a nie chcę. Kolega ów opowiedział mi dzisiaj o przekrętach, od przekręcania znaczenia, jakich dopuszcza się Gazeta Wyborcza. Jeden ze znanych dziennikarzy GW rozmiawiał w moim kolegą na tematy zawodowe kolegi, specjalnie zatelefonował w tej sprawie i, jak relacjonuje kolega, od początku rozmowy starał się przewalczyć swój, a raczej swoich mocodawców punkt widzenia. Mój kolega cierpliwie tłumaczył, że jest inaczej, po czym w wydaniu internetowym, ukazał się artykuł oczywiście zgodny z linią Gazety lecz kłamliwy. Za to w wydaniu papierowym już było poprawnie. Znaczy to, że Internauci zostali przez GW zmanipulowani. Kolega odnotował jeszcze jeden taki kwiatek, w którym "dziennikarz" (postaram się konsekwentnie nie uważać pracowników GW za dziennikarzy, żeby nie uwłaczać tym dla których prawda wciąż jest ważna) świadomie zmienił treść artykułu by przedstawić "swoją, i jedyną, wersję zdarzeń".
Jak śpiewa jedna pani "Nie dziwi nic".
Plota: usłyszałem dziś, że zarobki Agory spadły w ciągu ostatniego roku dziesięciokrotnie. Brawo Springer!