Dotcom kot
Posted on Tue 23 May 2006 in Pamietniczek • 3 min read
Od paru tygodni nasz kot jest markotny. Słabo je, niewiele łazi, przestał skakać. Patrzy nam tylko przeciągle w oczy, czego dotąd nie robił. Stwierdziłem, że to w wyniku zmiany diety, przestałem mu dawać Whiskasy i te drugie torebki, w zamian kupuję mu suche żarcie w tabletkach i mieszam z tzw. odkłaczaczem, czymkolwiek on jest. Ale nie, to chyba nie jedzenie, bo przecież żarło znika, a w dodatku nauczył się pić wodę.
Postanowiliśmy zanieść koleżkę do weterynarza. Koci lekarz obejrzał zwierzaka, osłuchał i stwierdził, że kotek wygląda wspaniale, jest dobrze odżywiony i ewidentnie nic mu nie dolega. W związku z tym przyczyna musi mieć podłoże psychologiczne.
"Ocho!" - pomyślałem sobie - "Teraz się zacznie ostre wyłudzanie kasy na poprawę psychicznej kondycji kocura. Niedoczekanie". Przecież właśnie dlatego zacząłem go karmić suchym, żeby taniej wychodziło!
Ale weterynarz zamiast roztoczyć przede mną wizję psychoterapii, lakonicznie stwierdził, żebyśmy delikwenta zabrali do domu, a on tymczasem zastanowi się, poczyta, poszuka w Internecie i jak coś wymyśli to da znać. Na pożegnanie zapytał jeszcze ile kotek ma lat i skąd się u nas wziął.
Ten cholerny kocur z postępującą depresją pojawił się w moje urodziny kilka lat temu. Przywiozła go z Woli (tej warszawskiej) Minia. Był chudy, miał mnóstwo pcheł i kochał przesiadywać w umywalce z cieknącą mu na łeb wodą. Ha, że też ja o tym zapomniałem - już wtedy miał nierówno pod sufitem.
Wczoraj, czyli trzy dni po wizycie, zatelefonował weterynarz i z miejsca oznajmił, a duma jak sok kapała mu z ust; "-Wiem co jest z pana kotem. To rzeczywiście jedzenie ale rzecz jest bardziej skomplikowana". I zaczął referować, a mnie włos zjeżył się na głowie bo w życiu tylko raz osobiście spotkałem szaleńca.
Mianowicie, zdaniem weta, kot cierpi z powodu upadku dotcomów. No, nie bezpośrednio, nie przejął się upadkiem Areny czy Ahoja. Chodzi o to, że gdy do nas trafił, era dotcomów miała się ku końcowi, ale jak to pod koniec złotej ery bywa, szaleństwo sięgnęło zenitu. Zarabialiśmy straszliwie dużo pieniędzy, i Minia i ja, pracy było mnóstwo, a Internet migotał złotem jak kraina Eldorado. Kocurowi żyło się tak, jak jego państwu. Objadał się smakołykami, miał najlepszy żwirek w kuwecie i pachnące szamponem futerko. Chodził nawet na spacery na ciche podwórko w samym środku warszawskiej Starówki.
Koci raj trwał jeszcze przez kilkadziesiąt miesięcy, biednieliśmy powoli i z przyzwyczajenia kupowaliśmy kocurowi lepsze kąski. Nie raz jadał lepiej niż my. Straszne! A potem Eldorado się skończyło, a zaczęła się wieprzowa wątroba, rybie łby (z osobiście złowionych) i kuweta bez żwirku. O szamponie nie wspominam. Oto dlaczego, zdaniem kociego znachora, kocur przeżył i nadal przeżywa załamanie nerwowe.
"No dobrze, a co..." - zapytałem weterynarza - "a co mamy z tym teraz zrobić?"
"O rany! No, niech się sam pan domyśli" - powiedzał, i odłożył słuchawkę.
Przeczytałem szkic Grahama o Lispie. Powalił mnie na kolana ale i załamał, nie jestem w stanie zrozumiec, na razie, funkcji eval. Ale nie popuszczę. Mam kilka e-booków, teraz tylko czytać ze zrozumieniem, jako Polak mam małe szanse. ;-)
Ale jajo! Jakiś Niemiec robi firmware do ruterów Linksysa: DD-WRT. Dla zaostrzenia smaczku, lista niektórych funkcji (SSH!!!):
802.1xAfterburnerDHCP Forwarder (udhcp)DHCP Server (udhcp or Dnsmasq)DNS forwarder (Dnsmasq)IPv6 SupportJFFS2MMC/SD Card SupportQoS Bandwidth ManagementSamba FS AutomountSSH server & client (dropbear)Startup, Firewall, and Shutdown scripts (startup script)Telnet server & clientVLANWake On Lan client (WOL)WPA over WDSWPA/TKIP with AESWPA2Xbox Kaid (Kai Engine)
Niemiec to pikuś przy tym Amerykańcu. Skomputeryzowany rower ważący 250 kg!? Behemoth.