Zuzki i Krycha

Posted on Tue 28 June 2005 in Pamietniczek • 2 min read

Zacząłem pamiętnik Kisiela. Podziwiam styl, zwięzły i piękny. A miał gość, jak wynika z lektury, czasu niewiele na codzień. Kisiel nazwał "Dzienniki" - "pamiętnikiem żółciowca" i ja tak sobie patrzę w myślach na to co za chwilę tu napiszę, i proszę bardzo, pamiętnik żółciowca jak malowany. Nawet się zgadzają kamienie w woreczku z którymi zdecydowałem się żyć bo mierzi mnie jedyna oferowana przez medycynę kuracja czyli wycięcie woreczka jako narządu w tym momencie zbędnego. "Pamiętnik żółciowca" bo same tu narzekania i sarkazmy, a nie bo styl piękny. No to do rzeczy:
Przepis na Nobla pokojowego nie musi być prosty, o czym świadczy zgłoszenie do niego Krystyny Kurczab-Redlich. Nie pisałbym tak gdybym nie przeczytał "Pandrioszki" dwa razy.
Ale jednoczesne zgłoszenie Jarugi-Nowackiej i Mufki Szyszkowskiej jest dla mnie sygnałem, że wystarczy skumać się z bandą pedryli i lesb by zasłużyć na niezłą kasę. Już się Szwedzi o to zatroszczą bo to po ich linii, jak zatroszczyli się o zniszczenie instytucji rodziny w swojej ojczyźnie. Ku swojemu przerażeniu usłyszałem w pewnym dokumencie, w zeszłym tygodniu, w TV, że 70% gospodarstw domowych w Sztokholmie jest jednoosobowych. Było tam jeszcze o prawie w jakie wyposażył dzieci parlament szwedzki; byle maluch może zgłosić rodzica na policję bo dostał klapsa. Kończy się to nieraz oddaniem dzieciaka do tzw. rodziny zastępczej, jeśli w Sztokholmie to do samotnej osoby, nierzadko pederasty. Pięknie, kurwa, pięknie.
Najfajniejsza jednak w całym filmie była niunia, pastorka czyli pastor płci mniej brzydkiej (w Szwecji to nie żart!), która słysząc stwierdzenie, że w Biblii stoi jak byk, że homoseksualizm jest zły, odpowiedziała, a sama była pastorką-lesbijką: -A komu potrzebna w religii (chrześcijańskiej, przypis mój) jest Biblia. To dzieło spisane w innych czasach, do niczego obecnie nie przystające, a przez to przestarzałe. I potem tak jakby sama zauważyła jaką głupotę walnęła, bo zmilkła, a potem pokazano ją jak schodzi schodami katedry.
Wracając do nominacji noblowskich, włos mi się na głowie zjeżył, jak Boga kocham, no bo nie dość, że debile coraz mocniej wystają zza krzaka, to jeszcze przejmują stare i jakoś tam medialnie zasłużone wyróżnienia by obdzielać się nimi nawzajem.
Telewizję oglądam coraz rzadziej bo dziecko i remont nie pozostawiają zbyt wiele prywatnego czasu (nota bené: kobiety to jednak silni ludzie są) ale jak pisałem, debili więcej, więc łatwiej się naciąć na takiego. No i mam następnego w kolekcji. Kurde, tylko zupełnie pamięci nie mam do tych ofiar losu więc nazwiska nie podam. Chodzi mianowicie o Pana Artystę, który postanowił nagrać swojego syna czy inne kilkuletnie dziecko jak czyta Broniewskiego "Bagnet na broń", śmiejąc się co zdanie. I, że to ma być takie odbrązowianie naszych polskich przypadłości czyli patriotyzmu i "tego okropnego spoglądania w historię". Po mojemu Pan Artysta nie trafił. Po mojemu sam zakwalifikował się do grona takich co to kutasa rzucają na krucyfiks i pozamiatane - Sztuka jest. Bo ja bym wolał dziecię deklamujące ze śmiechem poemat o Słoneczku Pani Artystki Wisi Szymborskiej, która... uwaga! szykuje się stylowa klamra... literackiego wprawdzie ale Nobla dostała! :)