Świńskie łapy

Posted on Wed 10 May 2006 in Pamietniczek • 3 min read

Na onet.pl dziś taki kwiatek:

"Rz": E-maile będziemy trzymać w sejfach
"Rzeczpospolita": Jednorazowe koszty, jakie w związku ze zmianami w prawie musiałby ponieść każdy dostawca usług e-mail, przekroczą 200 tys. zł. Każdy, kto prowadzi obsługę kont poczty elektronicznej, będzie musiał kupić kasę pancerną i założyć tajną kancelarię, by w niej przechowywać informacje o wysłanych i otrzymanych e-mailach. Taka może być konsekwencja nowelizacji ustawy - Prawo telekomunikacyjne, przygotowanej przez Ministerstwo Transportu i Budownictwa (jeszcze przed podziałem).
Wprowadzenie tej z pozoru drobnej zmiany w prawie spowoduje, że firmy i osoby, które mają serwery pocztowe, będą musiały przechowywać dane o e-mailach przez 24 miesiące. Jeśli rząd i Sejm przystaną na wspieraną przez resorty siłowe koncepcję Ministerstwa Sprawiedliwości, okres ten zostanie wydłużony nawet do pięciu lat - pisze dziennik.
Jacek Świderski, prezes spółki o2.pl, która prowadzi 4,1 mln darmowych kont e-mail, ocenia, że jednorazowe koszty, jakie będzie musiał ponieść każdy dostawca poczty elektronicznej, przekroczą 200 tys. zł. Gros z tego pochłonie budowa tajnej kancelarii i wydawane przez ABW certyfikaty dla pracowników. Więksi dostawcy będą musieli dodatkowo kupić urządzenia do
przechowywania danych.
"W naszym przypadku to około miliona złotych" - mówi "Rzeczpospolitej" prezes spółki o2.pl. Dostawca będzie musiał także całą dobę utrzymać w gotowości pracowników z certyfikatami oraz zbudować specjalne systemy bezpiecznego dostępu do danych.

A tak widzi to jeden z komentujących:

Dlaczego "Rzeczpospolita" manipuluje? To jest dyrektywa UE!!! Taka sobie niewinna informacja o projekcie ustawy. I od razu wrzask o dyktaturze PiS-u itp. A teraz sobie poczytajcie, komu to zawdzięczacie:
UE: BĘDZIE DWULETNIA RETENCJA DANYCH
Andrzej Maciejewski (2005.12.15, CZW )
ostatnia aktualizacja: 2005.12.16, PT
W środę Parlament Europejski przegłosował dyrektywę telekomunikacyjną nakładająca na operatorów i dostawców internetu obowiązek przechowywania danych o połączeniach od sześciu miesięcy do dwóch lat. Nowe regulacje mają m.in. związek ze zwalczaniem terroryzmu i zorganizowanej przestępczości.
Przepisy dotyczące telekomunikacji wejdą w życie za 18 miesięcy, zaś dotyczące internetu za trzy lata. Głośny sprzeciw podnoszą obrońcy prywatności i swobód obywatelskich.
Dokument przewiduje, że operatorzy telekomunikacyjni oraz dostawcy internetu będą musieli przechowywać dane przez okres od sześciu miesięcy do dwóch lat. Te dane, to informacje o źródle i odbiorcach wykonywanych połączeń oraz ich
dacie i godzinie. Treść rozmów i e-maili nie będzie archiwizowana, a dyrektywa narzuca państwom członkowskim zadbanie o prywatność obywateli. Nowe prawo przewiduje, że poszczególne państwa Unii będą mogły przedłużyć tzw. okres retencji na podstawie odpowiedniego uzasadnienia.
Przegłosowany dokument przewiduje, że wszelkie organy ścigania w danym kraju będą mieć automatyczny wgląd do składowanych danych przez operatorów działających na jego terenie. Przedstawiciele organów z państw nie należących do wspólnoty mogłyby mieć dostęp dzięki stosownym porozumieniom międzynarodowym.
Uchwalona dyrektywa przewiduje, ze dane telekomunikacyjne musza być przechowywanie w celu wykrywania poważnych przestępstw. Dyrektywa pozostawia państwom członkowskim wolna rękę w zakresie pomocy finansowej dla operatorów
i dostawców internetu, obciążonymi nowymi obowiązkami.
Środowe głosowanie PE jak również decyzja Rady UE z początku grudnia (przyjęcie dyrektywy) oznacza, że osiągnięto tzw. common position. Nowe regulacje dotyczące telekomunikacji wejdą w życie w ciągu 18 miesięcy. Nowe prawo dotyczące internetu zacznie obowiązywać za trzy lata.
Za uchwaleniem dyrektywy bardzo mocno optowała Wielka Brytania (przewodnicząca do końca roku obradom UE), w związku z lipcowymi zamachami w Londynie. - Środowe głosowanie stanowi wyraźny sygnał, że Europa jest zjednoczona przeciw terroryzmowi i zorganizowanej przestępczości - skomentował Charles Clarke, minister spraw wewnętrznych Wielkiej Brytanii.