Prorodzinny "urzędnizm"

Posted on Wed 04 May 2005 in Pamietniczek • 1 min read

Rodzi mi się dziecko. Mijają 3 doby w szpitalu i przy wyjściu z niego, dostaję informację od lekarza, że mam w przeciągu kolejnych 3 dni zgłosić się z dzieckiem u pediatry.
Natychmiast więc telefonuję do przychodni, żeby umówić się na wizytę. Ale nie mogę umówić się na wizytę bo dziecko nie jest jeszcze zarejestrowane w USC. Telefonuję do USC i okazuje się, że najbliższy termin w którym mogę zarejestrować dziecko to następny wtorek, a jest środa. Czyli przez 6 dni nie mogę z dzieckiem pójść do lekarza.
Oczywiście to najczarniejszy scenariusz, który na szczęście nie jest realizowany, bo ludzie się litują i olewają, KUREWSKO DURNÄ„, URZĘDNICZÄ„ MAGMĘ. Jednak robi się to łamiąc oficjalne przepisy.
Dodam jeszcze, że z ominięciem tych przepisów nie do końca jest tak świetnie, bo jakiś kolejny DURNY URZĘDAS wymyślił, że pieczątki z zakładu pracy wlepiane w książeczki zdrowia ważne są tylko 1 miesiąc. W przypadku kobiety z małym, często chorującym dzieckiem jest to cholerna, niepotrzeban katorga.
O kosztach, tzw. opieki społecznej by ZUS, napiszę tu kiedyś na pamiątkę. I o tzw. porodzie rodzinnym:

Niech zadrży ten, który golcem jest, a o onym marzy!