Prezent od Mikołaja zarobiony uczciwie
Posted on Thu 06 December 2007 in Uncategorized • 2 min read
Dostałem od Mikołaja aż trzy książki Korwin-Mikkego!!!
Zarobiłem na te prezent riserczem internetowym, a było to tak:
diagnozowałem kiedyś notebooka Della Inspiron 9200, na którego displayu zaczęły się pojawiać, i rozrastały się, pionowe linie. Podłączyłem go do zewnętrznego minetora, obraz był doskonały, co wykluczało uszkodzenie karty graficznej. Nie był to tez inwenter bo gdy on zawodzi obraz jest ciemny, słaby lub znika kompletnie. Winny był sam display ale co dokładnie - nie miałem pojęcia.
Linie nie przeszkadzały zbytnio więc właściciel nie zdecydował się na wymianę lub grzebanie. Poza tym w serwisie Della zażądano za wymianę 1500 złotych.
Minęło trochę czasu i linie zmieniły się w szerokie pasy uniemożliwiające korzystanie z notebooka. Znów poproszono mnie o pomoc, tym razem w znalezieniu nowego lub używanego displaya. Na Allegro lub w Ebayu. Znalazłem część mnie więcej za 600-700 złotych, w USA. Ale nurtowała mnie przyczyna uszkodzenia więc jeszcze sobie dłubałem w Internecie licząc na to, że ktoś już miał podobny problem z LCD, niekoniecznie w dellu.
I znalazłem takiego bloga. Okazało się, że firmie Dell problem jest znany i wadliwe displaye można wymienić za darmo. Dałem znać właścicielowi notebooka, ten zadzwonił do serwisu Della, tego samego do którego już wcześniej się zwracał o pomoc. W serwisie przyznano, na podstawie numeru serwisowego, że display rzeczywiście podlega wymianie. Trzeba było tylko załatwić przeniesienie gwarancji, bo notebook był kupiony w USA, i po kilku dniach do właściwiela zapukał pan serwisant i display wymienił na nowy.
W zamian za pomoc dostałem książki JKM-a, a Miki dostanie jeszcze jakiś samolocik. Fajnie, tylko kurcze blade! jak to jest z tym serwisem?
Po pierwsze: użytkownik notebooka nie znający angielskiego nie ma szans na skorzystanie z wymiany, bo się o niej nie dowie z Internetu.
Po drugie: polski serwis Della ewidetnie zlewa ciepłym żurem użytkowników i nie informuje ich o wadach fabrycznych sprzętu, nawet będąc w posiadaniu tzw. Service Taga, który bezwzględnie określa czy sprzęt jest wadliwy.
Po trzecie: dlaczego traktuje się nas, klientów, jak bezmyślne bydło?
Sprawdziłem: linia Inspiron nie jest sprzedawana w Polsce, jest za to serwisowana. Oznacza to, że nie ma coś się czepiać samej firmy Dell, że nie informuje w języku polskim o wadzie, ale nalezy się czepić serwisu Dell w Polsce, że nie jest odpowiednio przeszkolony/poinformowany. Co zamierzam uczynić. Howgh!