Początek na dobry początek

Posted on Tue 19 March 2013 in Pamietniczek • 4 min read

Znowu mnie naszło ale nie wiem czy na chwilę czy wrócę kiedykolwiek do pisania pamiętnika.
Nie mam sił do długich reminiscencji, zabił mnie czas jaki minął od poprzedniego wpisu, ponad pół roku.
Nadal nie skończyłem "Mind's I" pewnie dlatego, że doszło do Dawkinsa, a tego faceta jakoś nie lubię za jego wyskoki dotyczące religii. Po diabła naukowiec bierze, że się za coś takiego w takich czasach? I to jeszcze kłamie.
Poza tym ten jego "gen samolub" nie jest dobrze przemyślany (albo mi brakuje oczytania).
Ponotowałem sobie niektóre z wątpliwości:
1. "In the beginning was simplicity. It is difficult enough explaining how even a simple universe began. [...] Darwin's theory of evolution by natural selection is satisfying because it shows us a way in which simplicity could change into complexity, how unordered atoms could group themselves into ever more complex patterns until they ended up manufacturing people."
OK, tylko po co. Natura nie jest rozrzutna. Nie tworzy bytów tam gdzie nie trzeba. To zbędny wydatek energii, wbrew entropii. Więc znów zapytam: po co atomy miałyby się grupować? A jeśli już to czemu nie poprzestały w stanie najprostszych związków?
2. "There is no need to think of design or purpose or directedness. If a group of atoms in the presence of energy falls into a stable pattern it will tend to stay that way. The earliest form of natural selection was simply a selection of stable forms and a rejection of unstable ones. There is no mystery about this. It had to happen by definition."
Dwie strony książki o samolubnym genie i facet zaprzecza sam sobie. Skoro grupy atomów tworzą stabilne struktury i mają tendencję do pozostawania w tym stanie to jak do cholery mogła zacząć i trwać ewolucja? Skoro im pasuje taki stan to w nim pozostaną po wsze czasy!
3. "There is no need to think of design or purpose or directedness. If a group of atoms in the presence of energy falls into a stable pattern it will tend to stay that way. The earliest form of natural selection was simply a selection of stable forms and a rejection of unstable ones. There is no mystery about this. It had to happen by definition."
Czy ciągła selekcja jedynie form stabilnych nie doprowadziłaby w końcu do stagnacji? I to już na początkowym etapie kiedy formy były, jak pisze Dawkins, proste?
"In the presence of energy" czyli mimo jej dopływu formy po "znalezieniu" swojego stanu stabilnego powinny w nim pozostać. Nic mi tu nie pasuje.
4. Ok. Mamy tę naszą "primordial soup" - zupę cząstek, w którą walą pioruny. Gdzieś niżej są atomy które "lubią" (dlaczego?) wiązać się z innymi w większe cząstki. Jeszcze niżej są elektrony, "lubiące" wiązania kowalencyjne, przeskakujace miedzy atomami.
Dlaczego materia to "lubi"? Dlaczego w towarzystwie energii płynie pod prąd entropii?
5. "Now suppose that each building block has an affinity for its own kind."
Noż kurcze znowu! Dlaczego mam zakładać jakiekolwiek powinowactwo? Proszę o wytłumaczenie bez tego założenia!
Przypomina mi to zabawę w kotka i myszkę, a także zawadza o pytanie skąd się wziął instynkt samozachowawczy.
Jak jest "affinity" (powinowactwo) to jest i "separateness" (odrębność). Dlaczego jakiekolwiek składniki materii mają mieć akurat "skłonność" do wiązania się, nie za pozostawania w stanie odrębnym?
6. "At some point a particularly remarkable molecule was formed by accident. We will call it the Replicator. It may not necessarily have been the biggest or the most complex molecule around, but it had the extraordinary property of being able to create copies of itself. This may seem a very unlikely sort of accident to happen. So it was."
Czy znamy przykład samoreplikujących się molekuł? Jaki?
Pytanie: i co z tego, że się samoodtwarzały? Dlaczego nie powstał ocean pełen tychże molekuł i nic poza nim. Dlaczego koleją rzeczy miał być tzw. rozwój w takim kształcie jaki opisuje Darwin, a za nim Dawkins?
Jakby to była jedyna droga.
7. What has all this to do with altruism and selfishness? I am trying to build up the idea that animal behavior, altruistic or selfish, is under the control of genes in only an indirect, but still very powerful, sense. By dictating the way survival machines and their nervous systems are built, genes exert ultimate power over behavior. But the moment-to-moment decisions about what to do next are taken by the nervous system. Genes are the primary policy-makers; brains are the executives. But as brains became more highly developed, they took over more and more of the actual policy decisions, using tricks like learning and simulation in doing so. The logical conclusion to this trend, not yet reached in any species, would be for the genes to give the survival machine a single overall policy instruction: do whatever you think best to keep us alive.
To dlaczego ewolucja wciąż trwa? Najprostszą odpowiedzią jest: bo geny uznały, że to jeszcze nie jest odpowiedni poziom przetrwania? Mogę się teraz zacząć pastwić nad tym pomysłem, choć szybki skok na sam koniec tak pomyślanej ewolucji podpowiada bardzo prostą rzecz. Dopóki żyjemy w zamkniętym systemie ten pomysł jest słaby. Żabi mózg wystarczy, żeby przetrwać, szczury dają radę po wybuchu bomby wodorowej, ludzie nie - ewolucja zbłądziła? :)