Opamiętanie?

Posted on Sun 21 October 2007 in Uncategorized • 2 min read

W Wirtualnej następująca notka:

Wielokulturowość powoduje segregację, dławi wolność wypowiedzi i zagraża demokracji liberalnej - ostrzega w opublikowanych w sobotę fragmentach książki naczelny rabin Wielkiej Brytanii Jonathan Sacks.
Fragmenty książki "The Home We Build Together: Recreating Society" (Dom, który budujemy wspólnie: Odtworzenie społeczeństwa") opublikował dziennik "The Times".
Sacks pisze, że "wielokulturowość prowadzi nie do integracji, a segregacji". Jego zdaniem "demokracja liberalna jest w niebezpieczeństwie", a "polityka wolności i swobód ryzykuje przekształceniem się w politykę zastraszenia".
Rabin uważa, że politykę w Wielkiej Brytanii zatruło nastanie polityki opartej na tożsamości grup mniejszościowych; takie grupy najpierw upominały się o swoje prawa, a następnie o przywileje.
Proces ten rozpoczął się od Żydów, a następnie objął Murzynów, kobiety i homoseksualistów. W efekcie przyniósł według Sacksa "nieubłagane podziały".
Według niego kultywowanie przynależności do grupy, której spoiwem jest to, że należy się do ofiar, nastawia taką grupę przeciwko drugiej, i "każda z nich utrzymuje, że to jej ból, rany, trauma i upokorzenie było większe niż innych grup".
W wywiadzie dla "Timesa" Sacks powiedział, że pragnie, by jego książka była "w najwyższym stopniu niepoprawna politycznie".
Rabin zaatakował wielokulturowość ze względu na zawarte w niej przesłanie, iż Wielka Brytania jest krajem-hotelem, który wita gości płacących podatki i świadczy im w zamian pewne usługi, ale nikomu nie daje poczucia przynależności i wypływającej z niej odpowiedzialności. Pociąga to za sobą - zdaniem Sacksa - większy wysiłek ze strony jednostek, by znaleźć i podtrzymać więzi w społecznościach.
A w Amsterdamie płoną samochody podobnie jak niegdyś w Paryżu - znowu ci źli, młodzi muzułmanie.
Zaczyna się opamiętanie Europy? Jeśli nawet tak jest to co zrobić z milionami Saracenów, na których asymilację jest już za późno?
W Krakowie podobno ma powstać meczet. Takie hm... epitafium mi wyszło.
Zorientowałem się, ku mojej uciesze, że "Vademecum ojca" wcale nie jest mi potrzebne bo zostałem wychowany zgodnie z jego duchem. Po staremu. Ale lektura odświeżająca.