łopera
Posted on Sat 13 May 2006 in Pamietniczek • 2 min read
Ugh! Odkryłem Ctrl+B w Operze. Dwa allahy!
Zupgrejdnąłem IRIX-a na droździe, z 6.5.5 na 6.5.27. Mam w zanadrzu świeżutkiego 6.5.29 - będzie systemik jak marzenie. Nie włączam na droździe SSH, loguję się przez telnet, ciut szybciej ale nie o to mi chodzi. Po prostu czuję delikatny flejwor pracy jak przed laty, kiedy jeszcze telnetowałem się na złotego.
I kiedy musiałem wykazać się delikatną wiedzą o shellu (bashu), żeby zamiast menushella (taki wynalazek naszych adminów, napisany chyba w Perlu, później zhakowany przez Emsiego) dostać SHELL.
I kiedy nie wolno było mieć sesji na screenie, nawet screena nie było, więc dostałem binarkę od Emsiego i trzymałem pod wiele mówiącą nazwą pico, jak wszyscy.
Binarkę Emsi skompilował gdzieś na jakimś Sparcu, bo złoty był SparcStation, chyba czwórką albo piątką, ale robił za serwer.
I cholera wie, czy admini się domyślali, że ten wiecznie odpalony pico to w rzeczywistości screen. Chyba tak bo zostawiał gdzieś, w /tmp-ie?, "resztki z jedzenia".
A było to zaraz po tym jak zainstalowałem pierwszy raz w życiu Slackware, na laptopie Gustava i dzięki temu odkryłem, że psuje się w nim, w laptopie nie w Gustavie, kontroler IDE. Co zresztą potem potwierdziło się w serwisie. Winda tylko się wieszała bez informacji.
A jeszcze wcześniej, wczoraj mi się to przypomniało, miałem SCO Unix na 300MB dysku w starym, brzydkim Compaq i mnie ścigali za to, że w kółko przy nim siedzę. To było w firmie w której miałem dobrze, bo był tam oryginalny terminal Wyse60, i mogłem spożywać zioło, no ale nie miałem prawa jazdy i musiałem się z nimi rozstać.
W tamtej firmie pierwszy raz w swym życiu zapiąłem się modemem 9600 na BBS Maloka i pierwszy raz ftp-owałem pliki z UMCS w Lublinie.
Słodkie czasy serwerów, powróćcie! ;-)