Krowa +

Posted on Mon 09 March 2020 in Currentność, Pamietniczek • 2 min read

Jestem w Zakopanem i jest poniedziałek. Przyjechałem wczoraj, najpierw InterCity (pociąg): miejsce w 1-ej klasie jest gorsze niż w wagonie ciszy, a przy stoliku jest mniej miejsca na nogi niż w miejscu normalnym. Obok nie siedziały jakieś dwie panie, chyba trochę podchmelone, planowały wakacje w Tajlandii. Były trochę zbyt głośne i przez to nieznośne. Albo ja się starzeję.

Potem autobus linii Szwagropol. Jaka babka z przodu zaczęła kaszleć, a czuło się napięcie w całym autobusie. Jednak bardziej niepokoił mnie chłopak rozmawiający ze znajomą. Z rozmowy wynikało, że ostatnio latał po świecie, a do koronawirusa ma podejście lekkie, ergo: zarazi kogo tylko się da bo ludzie panikują. Na szczęście nie kaszlał. ;)

W niedzielny wieczór w Zakopcu jest pusto i nie ma co jeść. Kupiłem na stacji dwa hot-dogi. Wstrętne, przesuszone kiełbaski zapiłem sokiem z czarnych porzeczek. Jadłem patrząc na "Dzikie historie", od czasu do czasu z niesmakiem zerkając w lustro wiszące pod telewizorem - co za okropny grubas z obwisłymi cycami. Wyjaśniam, że mieszkam w Antałówce. Miejscówka jest OK, standard... bo ja wiem... taki średni. Pasuje do mnie w podróży.

Rankiem poczucie jak na kacu, gdzieś w głębi czający się ból głowy. Obstawiam tutejszy "smrodek". Nie cierpię Zakopanego. Tu jest do dupy!

Obudziłem się po 6-ej rano, nie mając co robić, włączyłem w TV program dla rolników i obejrzałem wyjątkowo przygnębiającą rzecz. Dopłaty na dobrostan krów i świń. Jakiś pan z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (co za gówno!) opowiadał ile rząd dopłaci rolnikom, którzy wypełnią dodatkowe formularze na innych formularzach. A te pierwotne formularze pomogą im wypełnić tzw. doradcy rolni.

Miałem przed sobą przejaw najwstrętniejszej biurokracji, przygnębiającego potwierdzenia faktu, że ta zgnilizna zżera już same jądro narodu, bo państwo zostało już zmielone w próchnicę. Te nędzne kreautry z urządów trzeba zwolnić i zmusić do pożytecznej pracy. Rzygać mi się chce więc tu kończę.

p.s. Czytam, wciąż czytam, wywiad totalny ze Zbigniewem Sajnógiem. Niesamowite przemyślenia, takie same jak u Karonia w ogólnym sensie. A w szczegółach idącej dalej w kulturę i wiarę. Np. fragmenty z których wynika nie wypowiedziane wprost, albo i może wypowiedziane, przeświadczenie, że to co nas spotyka, Nas Polaków, od 300 lat to kara za zwiedzenie kultem maryjnym. Coś w tym jest. Coś w tym jest. Ale nie ufam mu na tyle by zaraz się rzucać. Jest przecież jeszcze coś takiego jak tradycja, którą Kościół jak najbardziej żyje. Ale czy Bóg zwraca uwagę na tradycję czy na prawo, które dał?